Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce

Pomysł, że ktoś w Polsce wziął się za porządną, naukową analizę kwestii płci kulturowej w kontekście doświadczeń z okresu komunizmu -- i jeszcze wypuścił to na szeroki rynek czytelniczy przez wydawnictwo W.A.B. -- niestety można na początku zarzucić, bo personalia autorki są w tej kwestii mylące. Autorka (Małgorzata Fidelis) rzeczywiście jest Polką pochodzącą z Białegostoku, jednak samo wydanie Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce to tłumaczenie jej książki Women, Communism, and Industrialization in Postwar Poland, wydanej przez Cambridge University Press w 2010. Tak się jeszcze niestety zdarza, że o niektórych kwestiach związanych z polską historią społeczno-polityczno-gospodarczą łatwiej nam będzie poczytać "w obcych językach", nawiązując do klasyka. Ewentualnie liczyć na ciężką pracę tłumaczy i tłumaczek (tutaj ukłony dla Marii Jaszczurowskiej).

Książka wpisuje się całkiem dobrze w nurt publikacji, które pozwalają zniuansować poznawczo pewne okresy w historii lub zagadnienia, identyfikowane w powszechnej opinii -- całkowicie błędnie -- en bloc. W kontekście literatury feministycznej, którą przybliżałem na tym blogu, wymienić można książki Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swiatłany Aleksijewicz (rozpoznanie tematu konfliktu zbrojnego) czy Aleja Włókniarek Marty Madejskiej (reportaż w pewnym stopniu dekonstruujący temat pracy kobiet w okresie PRL). W zasadzie w ramach "rozbrajania" pozornego monolitu, jakim zdaje się być obraz polskiej rzeczywistości z okresu (powiedzmy) między 1945 a 1989 rokiem, powinienem wspomnieć jeszcze co najmniej o książkach Każdy został człowiekiem Piotra Nesterowicza oraz Punkty za pochodzenie Agaty Zysiak, ale zostańmy już przy tym, że tematycznie najbliższej książce Małgorzaty Fidelis do pracy Marty Madejskiej.

Podrzućmy jeszcze tylko, w ramach literackich skojarzeń, Zakazane ciało. Historię męskiej obsesji Diane Ducret, bo z publikacji wyłania się obraz, który jasno wskazuje na to, że pozycja kobiety -- również w ramach komunizmu i industrializacji -- w znacznej mierze zależała od męskiej fantazji, która mogła też przybierać postać obsesji.

Małgorzata Fidelis opisuje sytuację kobiet w kontekście instalowania się w Polsce systemu komunistycznego oraz komunistycznej akcji industrializacyjnej na przykładzie trzech ośrodków przemysłowych -- Żyrardowa, Zambrowa i Katowic. Ciekawy wybór, związany z opisaniem trzech różnych perspektyw: miasta o przedwojennej tradycji robotniczej z niezwykle wysokim poziomem feminizacji przemysłu (Żyrardów) [1], miasta, dla którego sfeminizowany przemysł miał stanowić koło zamachowe rozwoju (Zambrów) oraz miasta, w którym kobiety miały wejść w ukształtowane w długoletniej tradycji przemysłowej role, które były (przynajmniej teoretycznie) im całkowicie obce (Katowice). Wspólnym polem dla książek M. Fidelis i M. Madejskiej będą kwestie związane z  migrację ze wsi (m.in. s. 20-21, s. 33) oraz awansem społeczno-ekonomicznym kobiet jako okazją do ich emancypacji, chociaż o ile kwestia emancypacji kobiet będzie wspólna dla trzech omawianych przez M. Fidelis ośrodków, o tyle zagadnienie migracji już nie.

Nawet niezbyt uważna lektura Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce pozwala się też zorientować w tym, że linia podziału w poglądach na temat miejsca kobiet w zmieniającej się rzeczywistości społeczno-gospodarczej niekoniecznie biegła po linii oddzielającej "komunistów" od "antykomunistów" (przynajmniej patrząc na projekt komunistyczny w szerszej perspektywie). Te pamiętne "kobiety na traktory" (zob. Magdalena Figur-Mulart) to jedynie uproszczony wycinek rzeczywistości, do tego co najwyżej z okresu sprzed tzw. "odwilży". Wykorzystując sformułowanie ukute przez Jana Karskiego można nawet stwierdzić, że kwestie miejsca i roli kobiet "stworzyły coś w rodzaju wąskiej kładki", łączącej idee komunistyczne z silnie zakorzenionymi w polskim społeczeństwie poglądami na temat roli kobiet. W ramach odchodzenia od "linii stalinowskiej" (destalinizacji) duże zaangażowanie zawodowe kobiet było wykorzystywane jako wynik "błędów i wypaczeń", które należało poddać krytyce w ramach tworzenia gomułkowskiej "polskiej drogi do socjalizmu". Z kolei argumentacja odwołująca się do "naturalnych" predyspozycji / zachowań kobiet to element wyjęty wprost z podręcznego zasobnika (polskiego) konserwatysty. Niepoślednią rolę odgrywała również sprawa kontroli seksualności kobiet, w której ręka w rękę potrafiły iść siły teoretycznie sobie przeciwstawne. Jak to ujęła autorka, "(...) nieścisłością byłoby zakładać, że Kościół w Polsce stał w ciągłej, czynnej i niezmiennej opozycji do komunistycznej władzy. Relacje między państwem a Kościołem były bardziej złożone, zwłaszcza w sferze kwestii społecznych." [s. 46].
Wyobrażenia o niekontrolowanym popędzie seksualnym kobiet stały się w dyskursie publicznym metaforą nienaturalnego ustroju stalinowskiego, który doprowadził do zepsucia socjalizmu, jak również polskiej tożsamości narodowej. [s. 43]
Również w pierwszych, powojennych latach kwestią łączącą stronę komunistyczną z polską prawicą była sprawa, że tak to ujmę, reprodukcji narodu polskiego. Bezkompromisowe podejście katolików do aborcji -- paradoksalnie -- otwierało drogę do pragmatycznego sojuszu z państwem zainteresowanym wzrostem demograficznym kraju [s. 74]. Być może w przeświadczeniu części P.T. Czytelników / Czytelniczek "za komuny to skrobanki były na porządku dziennym", ale lektura książki M. Fidelis pozwala i tę kwestię poukładać sobie w głowie. Autorka pokazuje bowiem ewolucję podejścia do praw reprodukcyjnych, która rzeczywiście była liberalizowana... po zniesieniu stalinowskich ograniczeń [1]. Z drugiej zaś strony przeczytamy o posłach katolickich, którzy w okresie wzmożonej dyskusji na temat prawa do aborcji (w czasie destalinizacji) potrafili powoływać się na Lenina potępiającego neomaltuzjanizm [s. 217].

Książka w kilku miejscach otwiera też ciekawe perspektywy poznawcze, przejeżdżając przez utrwalone w sformatowanej przez kulturowy obraz płci schematy. Z jednej strony dostaniemy zatem historię kobiet z Żyrardowa, które w czasie strajku zorganizowały "sztab operacyjny" w damskiej toalecie, wykorzystując -- jak widać dość skutecznie -- utrwalone normy społeczno-kulturowe, związane z kobiecą cielesnością oraz wstydem [s. 105]. Z drugiej strony przekonamy się, że (demonizowane) zejście kobiet do pracy pod ziemię mogło wiązać się nie tylko z wyższym wynagrodzeniem i wzrostem prestiżu wykonywanych prac, ale również ze zmniejszeniem fizycznego obciążenia pracą.
W przypadku pracy w kopalniach węgla [tak zwane] nowe zawody dla kobiet, a więc przede wszystkim stanowiska pod ziemią, stanowiły przeciwieństwo nisko płatnej i ciężkiej pracy fizycznej, którą tradycyjnie oferowano kobietom na powierzchni. [s. 147-148] 
Jak na ironię, praca kobiet pod ziemią była prawie całkowicie zmechanizowana, a więc lżejsza niż zajęcia, które proponowano im na powierzchni. [s. 172]
Paradoksalnie zatem praca kobiet na powierzchni mogła być o wiele cięższa -- w śląskich kopalniach zatrudniano bowiem kobiety na najniżej zaszeregowanych stanowiskach, które z jednej strony nie wymagały żadnych kwalifikacji, z drugiej jednak wiązały się z ciężką pracą fizyczną [s. 158]. To powinno całkowicie eliminować argument o niechęci zatrudniania kobiet pod ziemią z uwagi na brak "naturalnych predyspozycji" do tego typu pracy. Jedną z tych, do których kierowano kobiety w kopalniach, była mało prestiżowa praca na sortowni, do której "zsyłano" mężczyzn w ramach kary.
Górników, którzy pracowali pod ziemią, często wysyłano do sortowni za karę. Jeśli sztygar przyłapał podwładnego na łamaniu przepisów bezpieczeństwa - na przykład na paleniu papierosów pod ziemią - wówczas na kilka miesięcy przesuwał winowajcę na górę, gdzie miał pracować z kobietami. Kiedy kilku takich górników dołączyło do zatrudnionej na sortowni Emilii D. - 'na dwa miesiące do pomocy, do trzaskania tych kamieni' - nie mogli uwierzyć, że wytrzymuje ona tak ciężkie warunki. [s. 159]
Przeciwko pracy kobiet w tzw. "nowych zawodach" związanych z górnictwem (np. pracy pod ziemią) protestowały też żony górników -- co znów pokazuje te mniej oczywiste linie podziałów społecznych. Zarzuty żon górników wobec górniczek dotyczyły, a jakże, "pokus natury seksualnej, na które mieli być narażeni ich mężowie [s. 183-184]. Ciekawym jest to, że o analogicznych zarzutach wobec żołnierek wracających z wojny (ze strony żon żołnierzy) przeczytamy w Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Swiatłany Aleksijewicz.

Na boku warto też odnotować to, że państwo polskie zabroniło pracy kobiet pod ziemią dopiero w 1924 r. [s. 170], do tego czasu zaś nie było tego typu zakazu, dlatego też niewielka grupa kobiet pracowała pod ziemią już na przełomie XIX i XX w. Co więcej, praca jest zupełnie nieobecna w głównych nurtach narracyjnych w historii górnictwa, chociaż -- jak pisze M. Fidelis -- badania historyczne pokazują, że aktywność ta była zajęciem rodzinnym. Angażowała nie tylko mężczyzn (którzy stanowili zdecydowaną większość górników), ale również kobiety i dzieci. Koncepcja górnictwa jako zawodu męskiego miała pojawić się w Europie Zachodniej w XIX w. jako konsekwencja dominującej ideologii klasy średniej, które postrzegało określone zajęcia jako (nie)odpowiednie dla kobiet [s. 170-171].

Książkę generalnie polecam -- dobre kompendium wiedzy, zagospodarowujące istotny społecznie i historycznie temat, z ciekawą (w dużej części zagraniczną) bazą źródłową. Jeżeli ktoś preferuje odsłuch, mogę odesłać do nagrania ze spotkania z autorką, przeprowadzonego 12 grudnia 2017 r. w siedzibie partii Społem Razem przy Jezierskiego w Warszawie. Co prawda pierwsze (niecałe) 39 minut spotkania nieszczególnie mnie porwało (w tym czasie wyczerpała się pula pytań od prowadzącej spotkanie Sylwii Borowskiej), ale też jestem już po lekturze książki, tak że zbyt wiele w odpowiedziach na tak zadane pytania nie mogło mnie zaskoczyć. Spotkanie trochę się rozkręca w fazie pytań.


Przypisy
[1] Co ciekawe, odsetek kobiet zatrudnionych w Żyrardowie pod koniec XIX wieku (50%) przewyższał odsetek kobiet pracujących w przemyśle włókienniczym w Warszawie (45%) oraz w Łodzi (40%) [s. 79-80].
[2] Stalin wycofał w Związku Sowieckim zliberalizowaną ustawę aborcyjną z lat dwudziestych w 1936 r., zaostrzając jednocześnie prawa dotyczące przepisów rozwodowych [por. przypis nr 14 ze s. 323].

Książka
Małgorzata Fidelis: Kobiety, komunizm i industrializacja w powojennej Polsce (en: Women, Communism, and Industrialization in Postwar Poland), przełożyła Maria Jaszczurowska, wydanie I, wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015. ISBN: 978-83-280-1532-6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej