Każdy został człowiekiem

Za każdym razem, kiedy skończę czytać książkę, muszę się przez chwilę dobrze zastanowić nad tym, po którą książkę sięgnąć w dalszej kolejności (najczęściej robię to stojąc bezradnie przed regałem, przeglądając okładkę po okładce). Tym razem było inaczej -- po Punktach za pochodzenie Agaty Zysiak książka Piotra Nesterowicza Każdy został człowiekiem wydała mi się dobrym pomysłem na pociągnięcie tematu. Nawet wspominany u Agaty Zysiak prof. Józef Chałasiński dogonił mnie w tej pracy, stając na czele grupy redagującej Młode pokolenie wsi Polski Ludowej, które było dla Piotra Nesterowicza punktem wyjścia.

Waga gatunkowa (praca naukowa vs reportaż) zdecydowanie inna, ale nie pomyliłem się -- praca Agaty stanowiła świetny, teoretyczny punkt odniesienia do reportażu P.Nesterowicza. Szczerze mówiąc sprzedawałbym je w pakiecie i polecał lekturę w tej właśnie kolejności.

W ramach reportażu zanurzymy się w życie czwórki młodych ludzi -- Reginy, Mariana, Jana i Adeli oraz historii kilku innych ludzi, które zostały z nimi powiązane [1]. Ich biografie łączą przede wszystkim cztery rzeczy -- dzieciństwo przeżyte w cieniu wojny, dorastanie przypadające na burzliwą dekadę lat 50., życiowa ambicja oraz niezaprzeczalny awans społeczny, który staje się ich udziałem.

Przeplatające się historie zostały uporządkowane -- co do zasady [2] -- chronologicznie w ramach czterech rozdziałów:
  • 1951-1952. Dziś wykujemy nowego człowieka
  • 1953-1955. Świat u naszych stóp
  • 1956-1958. A więc tak wygląda życie?
  • 1959-1960. Trzeba zachować marzenia
Szybko i łatwo chłonęli serwowane przez PeeReLowskie władze treści. Tym bardziej, że obiecywały one pokój (którego tak bardzo im brakowało w dzieciństwie przeżytym w wojnie i biedzie), sprawiedliwość społeczną oraz szanse dla takich, jak oni. Przeciw ich rosnącym z każdym rokiem ambicjom stawała nie tylko doskwierająca bieda, ale także ich najbliżsi, którzy nie rozumieli budzącego się w nich entuzjazmu.
- Idź do roboty, to ci pomoże - mówi matka
Nigdy nie rozumiała, że dla Reginy poza nauką nie ma życia. [s. 7]
Zresztą nawet gdyby rodzice Reginy mieli w co się ubrać, na wywiadówki i tak by nie przychodzili. Nie chcieli, żeby się uczyła. Ojciec nieustannie powtarzał, że jemu, analfabecie, żyje się całkiem dobrze. Zupełnie nie rozumiał ambicji córki. [s. 10]
Marian (ścieżką Agaty Zysiak: w ramach dewiacyjnego modelu kariery [3]), zrywając z reprodukcją swojego habitusu, idzie do liceum.
Nadzwyczaj łatwo przyswaja sobie język partyjnych liderów, który młodzieżowa przybudówka PZPR-u chętnie kopiuje. (...) "Planowaną produkcją dobrych uczynków", "współzawodnictwem w wynikach", "dyktaturą proletariatu" i "frontem walki ze spekulantami" rzuca równie często, jak słowami "aktyw" i "kolektyw". [s. 14-15]
Otaczająca rzeczywistość mówi im wprost. To jest czas ludzi pracy, pracą można dość tak daleko, jak tylko się chce. A praca obca im nie jest.

Drogą edukacyjną, którą często obierają, jest liceum pedagogiczne (o którym m.in. marzyła Regina [s.10]). Jak już wiemy z książki Agaty Zysiak, w praktyce prawie wszyscy rozmówcy (profesorowie) o chłopskim pochodzeniu kończyli licea pedagogiczne [4], realizując tym samym ścieżkę edukacyjną z tzw. bezpiecznym wyborem zawodowym [5] (edukacja średnia, gwarantująca późniejszą pracę jako nauczyciel -- w ramach trzyletniego nakazu pracy). Wybór ten był podyktowany często także ich wcześniejszymi doświadczeniami życiowymi -- nauczanie stawało się dla nich sposobem na przeżycie. Dodatkowo potrzeba nauczania mogła być w ich świadomości związana z potrzebą odpłacenia społeczeństwu za szansę, jaką -- w ich mniemaniu -- od niego otrzymywali. Relacja łącząca Adelę i młodszą od niej Halinkę jest pod tym kątem znamienna.
Adela widzi zbyt wiele dziewczyn, którym konieczność pracy na roli i wczesne małżeństwo niszczą życie i zdrowie. Dlatego kiedy spotyka Halinkę na ulicy, namawia ją, żeby wstąpiła do sekcji kobiet. [s. 200]
Dzieci -- często niepiśmiennych -- mieszkańców wsi, zdobywają wiedzę, o jakiej nie śniło się ich rodzinom. Wiedzę niejednokrotnie mocno zideologizowaną (choć wtedy, to już bardziej "wiedzę"); są na to zupełnie nieprzygotowani i wobec tego całkowicie bezbronni.

Nie ma wątpliwości. Oto wykuwa się nowy człowiek: z nieskazitelnym światopoglądem, żelazną wolą, gotowy do poświęceń i wolny od niepokojów. Taki jak posągi i płaskorzeźby na fasadach nowych warszawskich domów. [s. 47]
Janowi szczególnie podobają się lekcje biologii. (...) Bez zająknięcia mógł przytoczyć najważniejsze tezy z historii doktryn biologicznych i ich powiązania z dawnymi ustrojami: zastój, a wręcz degradacja nauki w czasach niewolnictwa i feudalizmu; eksplozja postępu w XIX wieku dzięki zdefiniowaniu marksizmu; wreszcie twórczy darwinizm, czyli najbardziej zaawansowane teorie Trofima Łysenki i Iwana Miczurina. (...) Wygłasza referat o błędach zachodniej genetyki formalnej, której nie uznaje się w krajach bloku komunistycznego. [s. 39; por. także s. 100]
Basia wzdycha wzruszona. - Jakże byłam dumna, że ja, córka zwykłego chłopa, mogę tu, w Warszawie, ślubować Polsce miłość, wierność i oddanie. [s. 89]
Dzięki pracowitości i oddaniu robią szybkie kariery zawodowe, uzyskują -- de facto -- stanowiska kierownicze chwilę po ukończeniu techników. Padają ofiarami braku wiedzy, doświadczenia oraz naiwnej wiary w system. O ich miejscach decyduje także ich zaangażowanie w struktury Związku Młodzieży Polskiej czy Powszechnej Organizacji „Służba Polsce”. W ramach tej drugiej organizacji niejednokrotnie trafiają do miejsc, które -- wbrew komunistycznej narracji (włączenie twórczego zapału młodego pokolenia do pracy nad rozwojem sił i bogactwa narodu [s. 72])-- przypominają obozy pracy przymusowej [s. 90].
Maj 1953 roku.
Marian:
- Jestem ostrzyżony na jeża i zakładam mundur junaka Służby Polsce.
Koledzy z ZMP:
- Przystępujemy do matury. [s. 82]
Czerwiec.
Marian:
- Ładuję kamienie na koleby i walczę o zachowanie resztek godności.
Koledzy:
- Odbieramy świadectwa dojrzałości. [s. 83]
Lipiec.
Marian:
- Dłonie mam popękane, na całym ciele liszaje i czyraki.
Koledzy z ZMP:
- Od opalania się nad brzegiem Sanu schodzi nam skóra na plecach. [s. 84]
Śmierć Józefa Stalina, Bolesława Bieruta (który zjadł ciastko z Kremlem [s. 144]) oraz gwałtowne przemiany 1956 roku (w tym Poznański Czerwiec) spadają na nich jak grom z jasnego nieba. Mają zaledwie nieco ponad dwadzieścia lat, a z dnia na dzień zostaje zanegowane niemal wszystko, czym dotychczas żyli, czym ich dotychczas karmiono.
Marian nie rozumie, dlaczego Edward Ochab, wybrany na pierwszego sekretarza PZPR po Bolesławie Bierucie, pozwolił na ujawnienie treści dokumentu [O kulcie jednostki i jego następstwach - JG]. Przecież ten sam Ochab trzy dni po śmierci Stalina mówił w audycji radiowej, że orle oczy radzieckiego przywódcy patrzyły daleko w przyszłość, która nie miała dla niego tajemnic. [s. 143]
O tekście Jerzego Urbana Wyznania nawróconego cynika [6] słyszał i nawet nie zamierza analizować słów, które poniżają organizację. [s. 145]
Agata Zysiak: Punkty za pochodzenie (...) s. 292.
Częściowo jednak zachowują wiarę w system, który dał im szansę na awans społeczny. Przywołując schemat modelu kariery akademickiej Agaty Zysiak (trajektorię biografii akademickiej), jednym z wyróżników biografii osób z awansu był sentyment wobec PRL. Podsumowując słowa przypisane przez autora Janowi można by uznać za Józefem Piłsudskim, że naród wspaniały, tylko ludzie kurwy.
- Gdyby można było ułożyć życie według czystych zasad naszego ustroju, wszystko by działało. Ale zasady przechodzą przez drabiny różnych instancji i zanim dotrą do prostego człowieka, zostają wielokrotnie wypaczone. [s. 198]
W systemie, który tak samo jak i wcześniejsze oraz późniejsze układy społeczno-polityczne, premiował lepiej uposażonych [s. 11], w tym "kulturowych kapitalistów" [7], część osób doświadczyła tego, co w międzywojniu mogło stanowić jedynie wyjątek, cud - a miało stać się normą [8]. Choć (jak zaznacza autor) nie jest to obraz grupy reprezentatywnej, opis obiektywny - ani tym bardziej kompletny [s. 227].
Każdy został człowiekiem - taki tytuł nosi jeden z pamiętników. [s. 229]
Przypisy:
[1] O szczegółach konstruowania narracji, jak również o ukrytych w niej narracyjnych manipulacjach dowiemy się zamieszczonym Posłowiu. Także warto sięgnąć również do tej części, żeby przyjrzeć się zarówno motywom, jak i autorskiej kuchni.
[2] Znów muszę odesłać do Posłowia, które wyjaśni P.T. Czytelnikowi / Czytelniczce, że to nie tak do końca z tą chronologią.
[3] Agata Zysiak: Punkty za pochodzenie. Powojenna modernizacja i uniwersytet w robotniczym mieście, Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków 2016 r., s. 262.
[4] Ibidem, s. 263.
[5] Ibidem, s. 292.
[6] Jerzy Urban, Wyznania nawróconego cynika, „Po prostu” 1956, nr 1.
[7] Agata Zysiak, op.cit., s. 234.
[8] Ibidem, s. 223.

Książka:
Piotr Nesterowicz: Każdy został człowiekiem, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016. ISBN: 978-83-8049-444-2.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej