Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Władca much

Obraz
Gdybym chciał opisać rzeczywistość ujętą we Władcy Much Williama Goldinga (wydanej po raz pierwszy 17 września 1954 r.), najchętniej użyłbym trzech elementów, które ta książka w swoim przesłaniu wyprzedziła -- późniejszej o niemal dekadę teorii banalności zła Hannah Arendt (sformułowanej w pracy Eichmann w Jerozolimie: rzecz o banalności zła z 1963 r.), serii eksperymentów Milgrama z 1961 i 1962 r. [ 1 ] oraz młodszego o dekadę Eksperymentu więziennego Philipa Zimbardo z 1971 roku. Co prawda dystopijna rzeczywistość bezludnej wyspy zastąpiła rzeczywistość wojenną, zaś przypisanie ról (eksperyment prof. Zimbardo ) odbyło się w sposób "naturalny" (przez podział grupy młodych bohaterów na dowodzących i dowodzonych , opartego -- jak się wydaje -- na sile autorytetu i autorytecie siły), to jednak wyraźnie zarysowane elementy powszechności zła pozwalają na podjęcie próby zmierzenia się z przytoczonymi odniesieniami. Ach, i oczywiście tym razem nie chodziło o dorosł

Zaduch. Reportaże o obcości

Obraz
Debiut literacki Marty Szarejko to niestety jeden z większych zawodów czytelniczych ostatniego czasu. Nawet nie dlatego, że książka jest jakoś szczególnie zła -- nadal uważam, że warto po nią sięgnąć. Po prostu spodziewałem się po niej znacznie więcej. Zaczęło się od rozmowy Emilii Dłużewskiej z autorką "Zaduchu" [ 1 ], opublikowanej na stronie warszawskiej gazety wyborczej. Rozmowę podlinkował na swojej stronie fb Leszek Jażdżewski z komentarzem Ciekawa rozmowa zapowiadająca wnikliwą książkę . Rozmowę rzeczywiście łyknąłem bardzo szybko (szczerze polecam) i narobiłem sobie takiego smaku na tę książkę, że w zasadzie od razu znalazła się w moim koszyku na stronie wydawnictwa. Książka, co warto podkreślić, została wydana przy wsparciu Fundacji im. Ryszarda Kapuścińskiego - Herodot , co stanowiło dla mnie dodatkową gwarancję jakości. Miałem przeczucie, że ma ona zadatek na fantastyczną pozycję o pamięci i tożsamości. Temat książki jest rzeczywiście niebanalny i podjęci

Fotografia i propaganda. Polski fotoreportaż prasowy w dwudziestoleciu międzywojennym

Obraz
Praca Marcina Krzanickiego "Fotografia i propaganda. Polski fotoreportaż prasowy w dwudziestoleciu międzywojennym" to książka, która jest dobra na każdy czas, nie tylko obecnie jaśnie nam panującą rzeczywistość społeczno-polityczną. To jedna z tych publikacji, które -- poza samą przyjemnością z jej lektury -- daje czytelnikowi / czytelniczce dodatkowe narzędzia poznawcze. A że jej istota dotyka kwestii, która pozostaje immanentnym elementem procesów (dez)informacji -- tym lepiej dla wnikliwego odbiorcy. Książkę (poza wagą poruszanego zagadnienia) warto przeczytać z co najmniej kilku względów. Po pierwsze autor (w moim udczuciu) zabrał się do tematu bardzo profesjonalnie. W telegraficznym skrócie: przeszedł od omówienia warsztatu badawczego (określenie istotnych pojęć, uzasadnienie wyboru źródeł), po wprowadzenie przybliżające proces oswajania się ludzkości z wynalazkiem, jakim była fotografia, przez przykłady definiowania opinii publicznej (s. 59-60) aż po omówie