Ciągle po kole

Książkę wziąłem do ręki "na 1. sierpnia"-- trochę z przekory, choć przecież historia życia większości z tych bojowców połączyła oba warszawskie powstania.

Z przekory, bo 19 kwietnia na polskich, "narodowo-patriotycznych" stronach, nikt nie wznosi okrzyków "Chwała Bohaterom!" To takie "nie nasze" powstanie, niewystarczająco "prawomyślne", niekatolickie. W dodatku większość z zabierających w książce głos to przedwojenni socjaliści.

Z przekory, bo gdy w Metro Warszawa Piotr Oracz, radny z Białołęki, z radością opowiadał o projekcie do warszawskiego budżetu partycypacyjnego pt. "Park Edukacyjny im. Zawiszaków", gdzie miałyby się bawić zapewne również jego dzieci
Przy szkole stanęłaby wieża ze zjeżdżalnią i ścianą wspinaczkową, nawiązującą do "bocianich gniazd" - punktów obserwacyjnych, z jakich korzystali młodzi harcerze, a także wiata rekreacyjna stylizowana na tramwajowy wagon z okresu okupacji oraz imitujący kanał tunel [1]

u Anki Grupińskiej mogłem przeczytać o tym, jak mało wspólnego z zabawą w małego powstańca (!?) miał ten czas Pokolenia Kolumbów.
Myśmy w tym kanale stali 48 godzin. (...) Doszliśmy do włazu na Prostej i tam czekaliśmy. Ale ten właz był mały, wszyscy nie mogliśmy tam stać. Zaznaczam, że właz to jedyne miejsce w kanale, gdzie nie ma wody; tam jest sucho. A jak szliśmy, to cały czas wodą. Szczury na nas skakały, kał pływał, i ten smród... Mieliśmy świece ze sobą, ale one się nie paliły, bo nie było tlenu. [rozmowa z Maszą Glajtman-Putermilch, s. 71]

Z przekory, bo część czytających Ludu mój, Do broni! w Byłeś jak wielkie, stare drzewo... K.K. Baczyńskiego nadal może myśleć, że to wiersz o Powstaniu Warszawskim.

Z przekory, bo zmartwieniem władz Polskiego Państwa Podziemnego w trakcie walk w warszawskim getcie było to, aby te rozruchy antyniemieckie nie rozlały się na resztę miasta oraz kraju. Choć oczywiście gdyby doszło do systematycznej, planowanej akcji eksterminacji Polaków "na wzór żydowski", "rozkazy do walk w obronie narodu zostaną wydane" [2].

Wziąłem, bo czasami myślę, że pewne rzeczy zbyt łatwo wracają -- i dlatego warto o nich sobie od czasu do czasu przypomnieć.
Ale klimat ulicy? Jak ulica przyjmowała prawicę endecką? Jaki był jej faktyczny wpływ?
Powiedziałabym, że była tolerowana. Wśród młodzieży mieli oni duże wpływy, to na pewno. Było to chyba przemieszanie postępującej faszyzacji z niezadowoleniem ekonomicznym - wcale nie było tak pięknie w międzywojniu, jak to się teraz przedstawia [3]. No i sporo było w tym szczeniackich wygłupów. Mówiło się: "Kto jest winien? Żydzi i cykliści!". [rozmowa z Adiną Blady Szwajgier, s. 183]

Rozbudowane przypisy umieszczone na końcu publikacji (przygotowane przez Ankę Grupińską i Pawła Szapiro) zdecydowanie pomagają, wyjaśniając w prosty sposób większość pojęć związanych z poruszaną tematyką. Czasami też uzupełniają narrację, korygują informacje lub odsyłają do innych publikacji. Trochę mierziła konieczność odwracania co jakiś czas kartek i przechodzenia na sam koniec książki (zdecydowanie pomocne będą dwie zakładki używane jednocześnie), ale zdecydowanie warto z nich skorzystać. W książce umieszczono również słownik biograficzny (biogramy), indeks osób oraz mapę getta warszawskiego z zaznaczeniem najważniejszych punktów. Zdecydowane plusy za to.

W czasie wydawania książki przez Wydawnictwo Książkowe Twój Styl (sic!) żyło ich siedmiu. To była ostatnia chwila, aby móc z nimi porozmawiać.

Halina Bełchatowska zmarła w 2002 r. Masza Glajtman-Putermilch umarła w listopadzie 2007 r. Po niej odszedł Marek Edelman (zmarł w 2009 r.). W 2011 -- prawie równocześnie zmarli Aharon Karm oraz Luba Gawisar (oboje w listopadzie). W 2013 r. odszedł Bronek Szpigiel, mąż Haliny.

Adina Blady-Szajger nie żyła już od lutego 1993 r. Zmarła w Łodzi. Została pochowana na ul. Okopowej w Warszawie.

Wciąż żyją Kazik Ratajzer (więcej o nim w książce Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki Bohater z cienia: losy Kazika Ratajzera) oraz Pnina Grynszpan-Frymer.

post scriptum
Dla osób mówiących o Marku Edelmanie jako "człowieku dialogu" polecam dwie rozmowy z nim -- otwierającą publikację (Co było znaczące w getcie? Nic! Nic! Nie mówcie bzdur!) i ją zamykającą (To wszystko nie ma żadnego znaczenia). Centrum dialogu jak się patrzy. Był z niego niezwykle ciekawy, ale też trudny rozmówca, o wyostrzonym poglądzie na rzeczywistość.

Kto wysłał ich do bocznych kanałów: ty czy Celina?
Jaaa. Ja za wszystko odpowiadam.

A czemu Celina mówiła, że to ona?
Niech sobie mówi, może dużo mówić. Nie jest tak, że ona miała coś do gadania. Nikt nie miał. Zapominasz, z kim masz do czynienia. Pytasz się i chcesz się dowiedzieć. Nie dowiesz się! Wszystko ja. Ja i koniec! [s. 291]

Źródła:
[1] Igor Nazaruk, Powstanie Warszawskie jako plac zabaw? Projekt białołęckiego radnego walczy o pieniądze z budżetu partycypacyjnego, Metro Warszawa, 15.06.2016 [dostęp: 09.08.2016].

Mogę polecić dobry komentarz do tego typu pomysłów autorstwa Kaliny Błażejowskiej: tekst Postańcze przebieranki, opublikowany w Tygodniku Powszechnym nr 33 /3501/ z 14 sierpnia 2016 r.

[2] Adam Puławski, Polityka informacyjna Polskiego Państwa Podziemnego w odniesieniu do Zagłady, [w:] Przemoc i dzień powszedni w okupowanej Polsce, praca pod redakcją naukową Tomasza Chincińskiego, s. 385.
[3] Zainteresowanym tematem obrazu polskiego międzywojnia polecam:

Książka:
Anka Grupińska: Ciągle po kole. Rozmowy z żołnierzami Getta Warszawskiego, Wydawnictwo Książkowe Twój Styl, Warszawa 2000. ISBN: 83-7163-187-1.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej