Bohater z cienia: losy Kazika Ratajzera

Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniego posta sięgnąłem po "Rury" Etgara Kereta. Świetny język, dobry warsztat i zmysł literacki -- ale jednak nie dla mnie (odłożyłem po kilkudziesięciu stronach). Może kiedyś.

Pod ręką miałem publikację Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki "Bohater z cienia" o Szymonie "Kaziku" Ratajzerze (Symsze Rotemie) i postanowiłem skorzystać.

Książka składa się z dwóch przeplatających się części -- "wczoraj": opowieści o Szymonie Ratajzerze / Szymsze Rotemie oraz "dziś": zapisów cyklu rozmów autorów z Kazikiem, które odbyły się w latach 2007-2011 w Jerozolimie, Warszawie oraz Krakowie i zapisu rozmowy Symchy "Kazika" Rotema z Markiem Edelmanem (Łódź, 1995). Dzięki książce mamy możliwość poznania nie tylko przedwojennych losów głównego bohatera oraz jego działań w czasie II wojny światowej (w tym brawurowego wyprowadzenia kilkudziesięciu ocalałych z powstania w getcie warszawskim kanałami na ulicę Prostą), ale także powojennych losów Kazika -- udziału w akcji "Nakam" (Zemsta) [1], kolejnych wojnach od pierwszych lat istnienia państwa Izraela, zarządzania siecią sklepów SUPER.



Ten "bohater" z tytułu książki nieco drażni -- od samego początku jest obawa, że bierze się do ręki publikację pisaną z pozycji klęczącej. W zasadzie wczytując się w wypowiedzi samego Ratajzera / Rotema można dojść do wniosku, że i on mógłby mieć do tego pewne zastrzeżenia.

Lata później pojedzie do Polski z grupą izraelskich uczniów w ramach tzw. delegacji szkolnych, mających kształcić świadomość narodową młodzieży. Kiedy idą spod pomnika Bohaterów Getta na Umschlagplatz, przewodniczka mówi, że to Szlak Bohaterów. Kazik nie wytrzymuje:
- Jakich bohaterów?! Czy mogłem obronić swoich rodziców w getcie? Czy mogłem w ogóle kogoś obronić? Przecież myśmy nie zwyciężyli! Jeszcze jedno takie bohaterswo i żaden Żyd nie zostanie przy życiu! [s. 213]

Koresponduje to ze znaną deklarację Marka Edelmana -- chodziło tylko o wybór sposobu umierania. W kilku miejscach można się zastanowić, czy oby przypadkiem ktoś nie stawia Kazikowi pomnika za życia (opowieści o tym, jak prowadził sieć sklepów SUPER wprost nie do uwierzenia!), ale poziom brązowienia postaci zjadliwy i nie razi zanadto.

W książce bez ogródek mówi się za to o trudnych relacjach polsko-żydowskich -- z nimi zresztą miał być związany przydomek Szymona Ratajzera: "Kazik".

(...) ŻOB musi zdobywać pieniądze na zakup broni. Robi to, przeprowadzając tzw. ekspropriację, czyli - mówiąc wprost - rabując bogatych mieszkańców getta. Podczas jednej z takich akcji, kiedy napadnięty nie chce wydać kosztowności na hasło "na potrzeby Żydowskiej Organizacji Bojowej", dowódca Ratajzera w przebłysku geniuszu krzyczy do niego po polsku: "Kazik, zrób z nim porządek". Że niby Ratajzer, ten chłopak ze słowiańskim wyglądem, jest Polakiem, a tacy, jak wiadomo, z Żydami nie żartują... Więc już nie Szymek, ale Kazik Ratajzer, przykłada lufę rewolweru do brzucha mężczyzny i pcha go w kąt pokoju, sycząc: "Ze mną nie ma żartów". Od razu dostają pieniądze. [s. 40]

Później jeszcze wiele razy Symcha Rotem (mając po matce tzw. dobry wygląd) udawał w czasie podobnych akcji polskiego akowca pomagającego Żydom -- i plotka szła dalej [s. 81].

Musi udawać przed ludźmi człowieka powiązanego z polskim podziemiem, niedwuznacznie dając do zrozumienia, że jeśli nie będą go słuchać, to będą mieli do czynienia (w zależności od rozmawiającego) albo z Armią Krajową, albo z Armią Ludową. [s. 101]

Jest również historia z węgierskimi żydami, oswobodzonymi w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego z więzienia na Gęsiówce (wówczas obozu koncentracyjnego), którzy po oswobodzeniu (jeszcze ubrani w pasiaki) mieli być pod bronią wpychani w w czeluść płonącej Hali Mirowskiej, skąd mieli wynosić jedzenie (s. 123-124). Dalej czytamy o Jerzym Grasbergu (członku ścisłego kierownictwa ŻOB), który został rozstrzelany przez oddział AK, "(...) który spotkał go na ulicy i uznał, że jeśli to Żyd, to mógł przeżyć getto tylko jako zdrajca." [s. 125].

Jurek z kolei, choć przez całą okupację nie wychodzi z mieszkania na Pańskiej (ten przeklęty semicki wygląd!), teraz wychodzi z domu. Chce walczyć! Bierze więc broń. Wtedy zatrzymuje go patrol AK. I dzieje się to, co się dzieje... [s. 125]

W czasie powstania w podobnych okolicznościach miało zginąć około 60 Żydów, w tym 44 w wyniku dwu zbiorowych mordów.
Pomnik Ewakuacji Bojowników Getta Warszawskiego na ul. Prostej 51 w Warszawie, autorstwa architektów: Konrada Kuczy-Kuczyńskiego i Jana Kuczy-Kuczyńskiego oraz rzeźbiarza Maksymiliana Biskupskiego. Fot. Wojciech Olkuśnik / Agencja Gazeta.


Ciekawą kwestią na koniec, dla wielu pewnie mało znaną lub nieznaną (w tym dla mnie -- mam o niej na razie mgliste pojęcie) jest sprawa losu / roli ocalałych z Shoa w nowopowstałym państwie Izrael (w tym Kazika Ratajzera, który tam osiadł). To, co obecnie kojarzymy ze znaną na całym świecie instytucją Jad wa-Szem, na samym początku państwowości izraelskiej nie za bardzo pasowało do lansowanej wówczas polityki tożsamościowej.

Spotkania bojowców ŻOB mają charakter czysto prywatny. Oficjalna doktryna państwa Izrael długo zakłada bowiem niemal wymazanie Szoa z tradycji. Ben Gurion w 1949 roku oznajmia bez ogródek: "Tym, którzy ocaleli, na pewno by się to nie udało, gdyby nie byli tymi, kim byli: złymi, brutalnymi egoistami. To, co przeżyli, wyrwało z ich duszy wszystko, co najlepsze. Ponadto w myśl ideologii syjonistycznej ci, którzy doświadczyli Zagłady... sami sobie byli winni. Bo gdyby przed wybuchem wojny posłuchali ostrzeżeń syjonistów i przenieśli się do Palestyny, uniknęliby zagrożenia i tego, co ich spotkało. [s. 207-208]

Temat szeroki jak San Francisco-Oakland Bay Bridge, nie będę więc próbował go wyjaśniać (tym bardziej, że to M. jest specjalistką -- być może przeczyta i mnie zruga, że coś przekręciłem). Po więcej informacji autorzy odsyłają do Idith Zertal Naród i śmierć. Zagłada w dyskursie i polityce Izraela (M. mówi, że książka bardzo dobra i będzie mi się podobała, sama do niej często wraca). Może po jej lekturze będzie okazja do napisania kilku słów na ten temat. Na tę chwilę mogę podrzucić do przeczytania świetny tekst profesora Stanisława Krajewskiego Zwycięskie klęski Izraela - o książce Idith Zertal "Naród i śmierć" [2].

Dopiero dziesięć lat po powstaniu w getcie warszawskim państwo Izrael decyduje się uczcić tych, którzy przeżyli. (...) W 1953 roku ustawę o powołaniu Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Zagłady Jad wa-Szem Kneset przyjmuje przy niemal pustej sali, co pokazuje, jak wciąż silny był sprzeciw klasy politycznej wobec pomysłów upamiętnienia Zagłady. [s. 211]

שמחה ראטהייזר-רותם (Symcha Ratajzer-Rotem) 10 lutego 2015 roku skończył 90 lat. Do dziś nosi w sobie odłamki spowodowane przez bombę, jaka spadła 26 września 1939 roku na jego rodzinną kamienicę przy ul. Podchorążych 24. Dzień po święcie Jom Kippur -- Dniu Pojednania.



Przypisy:
[1] Więcej o akcji "Nakam" można przeczytać w ciekawym tekście Marcina Masłowskiego i Tomasza Patory "Nasz Bóg ich zgubi" (Duży Format, wyborcza.pl, 06.02.2007). Z tekstu obficie korzystali autorzy książki "Bohater z cienia" [s. 152-154]. Z tego samego artykułu korzystała również Marta Tychmanowicz pisząc w 2013 roku felieton "Zemsta żydowskich mścicieli" (wp.pl, 15.04.2013).
[2] Stanisław Krajewski "Zwycięskie klęski Izraela - o książce Idith Zertal "Naród i śmierć" ", wyborcza.pl, 10.05.2010.

Książka:
Witold Bereś, Krzysztof Burnetko, Bohater z cienia: losy Kazika Ratajzera, wydawnictwo Świat Książki - Weltbild Polska, Warszawa 2012. ISBN: 978-83-7799-373-6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej