Chodziło tylko o wybór sposobu umierania
Była z nimi dziewczyna, Ruth. Siedem razy strzelała do siebie, zanim trafiła. Duża, ładna dziewczyna z brzoskwiniową cerą, ale zmarnowała nam sześć naboi.
Z rzeczami niewyobrażalnymi, bo któż dzisiaj tak naprawdę zrozumie te czterysta tysięcy, które przeszło przez umschlagplatz [więc niech będzie 320 tysięcy, przecież to już nie ma żadnego znaczenia].
" 'Oszaleliście?' mówili, kiedy próbowaliśmy ich przekonać, że to nie do pracy ich wiozą. 'Posłano by nas na śmierć z chlebem? Tyle chleba zmarnowaliby?!' "
Przeszło łagodnie, choć ludzkość już dawno umówiła się, że umiera się z bronią w ręku.
Prawdziwie estetyczna śmierć. Tylko tak należy umierać.
Byle nie leżeć bezwiednie jak w szpitalu na trzecim piętrze czekając na wyrok (patrząc na gwałconą we wnęce sali dziewczynę przez własowców [lub też żołnierzy RONA] -- sześciu lub ośmiu), mieć kogoś, kto w razie konieczności zasłoni swoją dłonią brzuch, zdjąć pantofle wierząc, że w ten sposób przejdzie się bezpiecznie pole minowe na ulicy Promyka.
Cóż to za prawdziwy pech.Ten jedyny, który przeżył, nie nadawał się na bohatera.
Książka:
Hanna Krall, Zdążyć przed Panem Bogiem, Wydawnictwo a5, Kraków.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zostaw słowo swoje.