Urbanalia - miasto i jego teksty

Po powieści My Jewgienija Iwanowicza Zamiatina wróciłem literacko do tematyki miejskiej, biorąc do rąk kolejną nowość wydawniczą -- książkę Urbanalia - miasto i jego teksty dr hab. Katarzyny Szalewskiej (jednej z najmłodszych osób z profesurą, jakie widziałem w Polsce :-) Serdeczne gratulacje!). Powrót do tematyki miejskiej był po raz kolejny niezwykle ciekawy i inspirujący -- po książce Ciągłość miasta. Prolegomena geografa dra Mikołaja Madurowicza, Urbanalia - miasto i jego teksty autorstwa zaciekawionej tematyką miejską filolożki Katarzyny Szalewskiej okazały się kolejnym dobrym wyborem książkowym.

Praca, co jest oczywistą konsekwencją powyższego, stanowi przyjemną lekturą z pogranicza literaturoznawstwa / kulturoznawstwa i urbanistyki, przy czym pozwala spojrzeć z nowej perspektywy na wszystkie te obszary. Tytułowe urbanalia, co niestety nie zostało wyraźnie wyodrębnione na samym początku pracy, to "(...) małe formy miejskie (...), wśród których wyróżnić można tak rozmaite gatunki, jak kronika, felieton, pitawal, legenda miejska, tableaux, faits divers czy anegdota, oraz ich dziewiętnastowieczne prawzory - obrazek, portret, fizjologie, szkic (z życia miasta i jego mieszkańców)" [s. 51]. Autorka literacko wędruje od nieukończonych Pasaży paryskich Waltera Benjamina po autobiograficzny Stambuł. Wspomnienia i miasto Orhana Pamuka (czemu w szczególności daje wyraz przez ostatni z tekstów (Prolegomena i tkaniny - od Benjamina do Pamuka, s. 313 i nast.)

Autorka odnosi się także do mocniej zakorzenionych w polskiej praktyce czytelniczej pozycji, m.in. Ziemi obiecanej Władysława Reymonta (którą -- tak swoją drogą -- określa jako wielką polską powieść urbanistyczną [s. 70]), Lalki Bolesława Prusa. Sporo miejsca poświęca również wałbrzyskiej powieści Joanny Bator Ciemno, prawie noc, znajdziemy także odniesienia do klasyków literatury urbanistycznej (Obraz miasta Kevina Lyncha), znalazło się także miejsce na wspomnienie cudownych Snów i kamieni Magdaleny Tulli. Także bez obaw. Poszczególne fragmenty odnajdziemy w pracy bez problemu dzięki niezwykle użytecznemu indeksowi osób, umieszczonemu na samym końcu książki.
I to właśnie w ramach turystyki fikcji dochodzi do specyficznego zjawiska, które ujawnia performatywne moce literackiej wypowiedzi - tekst wytwarza realne działania w przestrzeni miejskiej, stając się kapitałem kulturowym miasta [s. 283]
Autor: Dima. Licencja: CC BY-SA 3.0
W odniesieniu do powyższego fragmentu (w kategorii wielcy nieobecni) -- w pracy Katarzyny Szalewskiej ani razu nie została przywołana powieść Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa, w której autor niemal ikoniczne już wplótł fantasmagoryczną fabułę w komunistyczną, szarą codzienność Moskwy. Fragment otwierającej powieść rozmowy Michała Aleksandrowicza Berlioza z poetą Iwanem Bezdomnym na Patriarszych Prudach to już klasyka wśród literackiej klasyki.

Gdyby pokusić się o lekturę Reymontowskiej Ziemi obiecanej w poszukiwaniu wyłącznie scen rozgrywających się na ulicy Piotrkowskiej, łatwo można by zauważyć analogię między przemierzaniem głównego traktu Łodzi a emocjami i refleksjami głównych bohaterów powieści. Za każdym razem, gdy któryś z nich przemierza Piotrkowską, staje się ona sceną i ekwiwalentem przestrzennym dla jego myśli (...) [s. 64]

Zmiana w przestrzeni - zboczenie z głównego traktu ku niebrukowanej drodze - powoduje zwrot w emocjonalnej aurze części miasta. Estetyczny  odbiór ulicy przekłada się na emocje, jakie wzbudza ona w przechodniu - "Smutnie tam było i brzydko". Łódź jest tu opisywana nie tylko za pomocą tradycyjnych narzędzi opisu - epitetów określających wielkości, barwy, odległości - lecz także za pomocą smutku i wstrętu, a więc emocji przechodnia. [s. 71]
Cytowane fragmenty Ziemi obiecanej przywodzą na myśl znane ustępy Lalki, kiedy Wokulski rozmyśla, zapuszczając się na Powiśle, lub kiedy rozpacz determinuje jego percepcję Paryża. W obu powieściach chodzenie ma stać się remedium na ból duszy, nowoczesnym odpowiednikiem monologów wypowiadanych przez wzburzonych bohaterów epoki przedurbanistycznej. [s. 76]
Książka Katarzyny Szalewskiej, poza -- lepiej lub gorzej -- oswojoną już perspektywą flaneura, wpływa także na wody zagadnień mniej znanych, lub też mniej obecnych polskim dyskursie miejskim. Jednym z takich zagadnień jest kwestia pejzażu dźwiękowego (soundscape) miasta.
Raymond Murray Schafer, jeden z prekursorów ekologii dźwięku, proponuje sformułowanie - na wzór krajobrazu (landscape) - termin "pejzaż dźwiękowy" (soundscape). Byłyby nim wszelkie bodźce suchowe, od kompozycji muzycznej, przez program radiowy, po dźwięki natury. Tak skonstruowana audiosfera, stanowiąca tło codziennych czynności jej słuchacza, stanowiłaby - na równi z rzeczywistością widzialną - o specyfice kulturowego doświadczenia. Natomiast od otaczającej nas wszystkich fonosfery soundscape odróżniałby się owym kulturowym idiomem - będąc właściwym dla danej kultury w danym momencie historii. [s. 120]
Przybliżając zagadnienie osobom, które być może jeszcze się z nim nie zetknęły, polecam prace Macieja Zdanowicza z cyklu „Soundscape” – pejzaże dźwięków, jak również jego projekt Fonografika. Pejzaże dźwiękowe Łodzi. Z ostatniej wyprawy nad polskie wybrzeże przywiozłem także nagrania, które powstały w ramach gdyńskiego projektu Miastofonia - dźwiękowa mapa Gdyni [1].

Kwestia pejzażu dźwiękowego została odniesiona także do kontekstów literackich / literacko-historycznych. Jak bowiem zauważa autorka, dźwięk (...) z jednej strony, podobnie jak obraz, ulega "ikonizacji" (...) z drugiej strony dźwięk ma siłę katalizatora procesu pamięci, w tym sensie, w jakim poszczególne tony łączą się z wydarzeniami, dla których tło budują [s. 141]. W kontekście tym przywoływany jest między innymi Miron Białoszewski i jego Pamiętnik z powstania warszawskiego (rekonstrukcja dźwięków przeszłości - soundscapes past).

Przy okazji tekstu Nekropolis - o chodzeniu po miejskim cmentarzu [s. 152-162] przypomniał mi się gdański Cmentarz Nieistniejących Cmentarzy (gdzieś nawet w książce wymieniony). Wspomniałem, bo być może część bywalców Gdańska nigdy tam nie zawędrowała -- blisko dworca kolejowego, ale jednak w tym mniej popularnym turystycznie kierunku. Nieźle się to miejsce komponuje z zagadnieniami zapomnianych cmentarzy, cmentarzy nieistniejących, 140-metrowej płyty, oddzielającej cmentarz żydowski pod ul. Zachodnią od torowiska Łódzkiego Tramwaju Regionalnego. Do głowy przyszedł też kopenhaski Assistens Kirkegård (cmentarz Assistens), który na co dzień funkcjonuje jako miejski park w dzielnicy Nørrebro.

Otwieranie głowy na myślenie o mieście z mniej oczywistej / codziennej perspektywy to z pewnością olbrzymia zaleta Urbanaliów Katarzyny Szalewskiej. Warto mieć na swojej miejskiej półce.

Źródła / przypisy

Książka:
Katarzyna Szalewska: Urbanalia - miasto i jego teksty. Humanistyczne studia miejskie, Wydawnictwo słowo obraz/terytoria 2017. ISBN: 978-83-7453-476-5.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej