Niewolnicy modernizacji

Wskoczyłem na chwilę na zaniedbanego od dłuższego czasu bloga żeby zachować 'na zaś' kilka cytatów z książki Michała Narożniaka "Niewolnicy modernizacji. Między pańszczyzną a kapitalizmem" (wydawnictwo RM, Warszawa 2021). Po książkę warto sięgnąć chociażby ze względu na ciekawą perspektywę, o której sam dotychczas rzadko myślałem, kiedy przychodził mi do głowy temat pańszczyzny -- pracy pańszczyźnianej w obszarze innym niż hodowla i rolnictwo (w książce punktem odniesienia jest praca pańszczyźniania w kopalniach). Sytuacja 'odrabiania pańszczyzny' w kopalniach doprowadziła do powstania całego odrębnego 'ekosystemu pańszczyźnianego'. Jego porównanie z pracą pańszczyźnianą na roli może dać ciekawe wnioski -- nie tylko w zakresie różnic, ale też podobieństw oraz wzajemnych współzależności.

Wracając do tematu cytatów -- może i anegdotycznie, ale stanowią ciekawe egzemplifikacje 'długiego trwania' polskiego systemu społeczno-gospodarczo-prawnego, który (mimo upływu lat) zachowuje pewne cechy, łatwe do rozpoznania przez współczesnych.

Pierwszy z fragmentów odnosi się do sposobu wdrażania polityki socjalnej -- realizowanej wyrywkowo, przy niskim poziomie zaufania społecznego. Może prowadzić to do nieefektywności systemu, który potrafi przedsięwziąć znacznie środki na autokontrolę, niewspółmierne do udzielanego wsparcia (dzięki czemu system ten, zajęty sam sobą, 'sam się wyżywi'). Poniższy opis dotyczy jednej z nielicznych we wskazanym okresie form wsparcia publicznego (co istotne -- nie było to działanie systemowe, a jednorazowa akcja pomocowa 'na przednówku', czyli w jednym z najtrudniejszych życiowo okresów w ciągu roku w tym czasie). Opis może dla współczesnych brzmieć znajomo:

(...) przykładem realizowania przez państwo opieki społecznej jest podzielenie między włościanami gminy Samsonów 50 rubli zapomogi na przednówku roku 1853. Wątpliwości, czy na pewno kwota ta dostała się w ręce właściwych osób, były tak żywo roztrząsane przez urzędników guberni, że stanowiły jedną z podstawowych przyczyn przeprowadzonych przez różne organy administracji na terenie gminy trzech śledztw, których koszt prawdopodobnie przekroczył sporną kwotę 50 rubli. Starano się ustalić dwie kwestie - czy pieniądze te trafiły do właściwych ludzi i czy zostały wydane w odpowiedni sposób. W większości zapomoga ta trafiła w ręce samotnych pracujących matek, fabrycznych wyrobnic, które nie jadły martwych koni ani nie zrobiły niczego innego wbrew przepisom, a ich stan majątkowy wskazywał, że pieniądze te rzeczywiście są im potrzebne. [s. 51]

Drugi z fragmentów to błyskotliwe odkrycie, że oferowanie wynagrodzenia za wykonywaną pracę przyczynia się do jej lepszego wykonywania. Ze zdziwieniem można stwierdzić, że wpis do CV (tak samo jak zaliczenie obowiązkowych, nieodpłatnych praktyk) to nie jest najlepsza motywacja do pracy, jeśli tylko ktoś wykonuje te same zadania 'za wynagrodzeniem'.

Ze względu na to, że włościanie zarobkowali w tym samym miejscu, w którym odrabiali pańszczyznę, pracowali w obydwu wypadkach w ten sam albo podobny sposób, raz dostając wynagrodzenie, a raz nie. Pojawienie się szansy na pracę, która jest płatna i funkcjonuje równolegle z pracą bezpłatną, wywołało sprzeciw wobec konieczności odrabiania tej drugiej. Gdy uświadomili sobie, że możliwe jest otrzymywanie wynagrodzenia za to, co przez wieki robili za darmo, włościanie zbuntowali się przeciwko tradycyjnym powinnościom. Przewagę pracy najemnej nad pańszczyzną pokazuje dysproporcja wydajności. W przypadku sążniarzy (...) dysproporcja efektywności mogła wynosić od 25 do 75 procent na rzecz pracy płatnej. Włościanie byli również przeciwni stosowaniu nowych technik i narzędzi przy wycince drzewa, bojąc się, że zwiększy to wymiar dniówki. Gdy pracowali za pieniądze, nie budziło to ich sprzeciwu. [s. 73]

Trzeci z fragmentów odnosi się do -- wydawałoby się banalnego -- stwierdzenia, że zmiany systemu (czy to społecznego, czy gospodarczego) co do zasady nie są dokonywane skokowo. Fakt ten ma jednak doniosłe znaczenie praktyczne -- ze względu na równoległe występowanie systemu kapitalistycznego i feudalnego, nowy system przejął część rozwiązań ze starego [1]. Tak że jeżeli czasem czujesz, że pracujesz 'na folwarku u pana', Twoje przeczucie może nie być bezzasadne (a przynajmniej mieć niezłe uzasadnienie).

Gdy pańszczyzna została zlikwidowana, zadania dotychczas wykonywane przez przymusowy darmowy odrobek w całości przejęła praca najemna. Proces transformacji systemu pracy nie polegał jednak na zastąpieniu modelu feudalnego przez kapitalistyczny w konkretnym punkcie, który wyznaczony był przez reformę uwłaszczeniową czy oczynszowanie we wsiach górniczych. Obydwa rodzaje pracy koegzystowały ze sobą przez wiele dziesięcioleci, zanim jeden z nich został całkowicie zniesiony. W wyniku tak długiego współistnienia nowocześniejszy system pracy przejął wiele charakterystycznych cech poprzedniego systemu. Dotyczyło to zarówno struktury organizacyjnej, jak i panujących w przestrzeni relacji społecznych. [s. 80]

Ostatni, czwarty fragment dotyczy codziennych form oporu -- jakże niezmiennych przez całe dekady pracowniczych doświadczeń. Nie jestem przekonany, że za autorem określiłbym je jako "sekretne lenistwo" (określenie takie może deprecjonować istotną z pracowniczego punktu widzenia formę buntu, która -- jak widzimy w przytoczonych fragmentach -- mogła i nadal może stanowić jedyną, realnie dostępną 'broń słabych' w walce o ich upodmiotowienie). Myślę, że rozróżnienie między niewywiązywaniem się ze zobowiązań (przejaw braku uczciwości osobistej i zawodowej, również brak solidarności ze współpracownikami) a formą oporu pracowniczego mogło zostać wyraźniej zarysowane.

W kwestii mobilizowania siły roboczej do efektywnej pracy każdy z systemów pracy ponosił porażkę. Fabrykanci nie przychodzili do pracy w zakładach, tak samo jak włościanie nie odrabiali pańszczyźnianych dniówek. Poranna droga zajmowała robotnikom więcej czasu niż zwykle, opuszczali zakład bez słowa i ukrywali się przed szukającymi ich zwierzchnikami. Codziennie awanturowali się z zawiadowcą przed zakładem i nie wykonywali jego poleceń. (...) Ten rodzaj zachowania określa się mianem codziennych form oporu. Występują one ze szczególnym nasileniem w systemach pracy, gdzie nie zostały wytworzone stabilne formy kolektywnych negocjacji między zarządcami a pracownikami. Gdy zgłoszenie roszczeń przez pracowników wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem represji: utraty pracy w systemie wolnonajemnym, zastosowaniem kary fizycznej w systemie folwarczno-pańszczyźnianym, pracujący ukrywają swoje niezadowolenie spowodowane warunkami pracy w tajemnicy przed przełożonymi. Pracują efektywnie tylko pod okiem nadzorcy, a gdy oddala się od ich stanowiska, natychmiast zaczynają lekceważyć swoje obowiązki. Choć codzienne formy oporu realizowane są indywidualnie, rodzi się z nich rodzaj tajemnej komitywy między pracującymi, wynikający z tego, że muszą się nawzajem 'kryć', by zachować wypracowany system sekretnego lenistwa. [s. 89]

Formy kolektywnego oporu szerzej omówione zostały w rozdziale IV (s. 131 i nast.). W tej części autor dookreśla, że formy kolektywnego oporu " (...) nie stanowią uświadomionej walki o reformę organizacji pracy. Z czasem wokół codziennych form oporu rodzi się rodzaj wspólnotowej komitywy między pracownikami, którzy nawzajem chronią się przed konsekwencjami niestarannego wykonywania obowiązków." [s. 131]

To byłoby na tyle. Zrobiła się już poważna godzina nocna, a dziś jeszcze trzeba wstać do pracy.

Przypisy:
[1] W tym miejscu warto dodać, że przedstawiona przez autora argumentacja w dużej części zasadza się na założeniu linearnego proces transformacji systemu społeczno-gospodarczego (system feudalny -- okres przejściowy -- system pracy najemnej). Z takim wnioskowaniem mógłby zapewne polemizować Kacper Pobłocki, odwołując się do wniosków z pracy Kapitalizm. Historia krótkiego trwania. Ale to już (istotne) detale, które wymagałyby bardziej szczegółowego omówienia.

Książka:
Michał Narożniak, Niewolnicy modernizacji. Między pańszczyzną a kapitalizmem, wydawnictwo RM, Warszawa 2021 r. ISBN: 978-83-8151-536-8.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej