Odrzucony obraz

Dawno temu, w odległej galaktyce musiałem przeczytać lub usłyszeć coś na temat tego, że żeby "odczarować" sobie w głowie kwestię średniowiecza, powinienem sięgnąć po Odrzucony obraz C.S. Lewisa. Domyślam się, że to z tej okazji na mojej półce w połowie sierpnia 2017 r. pojawiła się ta książka (odgrzebana w zasobach antykwariatu Myszy i ludzie z ul. Piotrkowskiej 118 [co ja bym zrobił, gdyby nie podręczna pamięć z poczty elektronicznej]).


Pełny tytuł to Odrzucony obraz. Wprowadzenie do literatury średniowiecznej i renesansowej -- i rzeczywiście publikacja jest zdecydowanie z półki literaturoznawczej, choć ja kupiłem ją w zupełnie innym celu. Cel udało się zrealizować. Podobnie o książce pisał zresztą jej tłumacz, Witold Ostrowski, który naprawdę mocno napracował się przy tej publikacji (tak na boku -- był twórcą Katedry Filologii Angielskiej na Uniwersytecie Łódzkim, późniejszym kierownikiem Katedry Filologii Angielskiej i dyrektorem Instytutu Filologii Angielskiej UŁ).
Ułatwia (...) zrozumienie umysłowości średniowiecznej w sposób bezstronny i dokładny, korygując szkolno-prasowe komunały upatrujące w średniowieczu tylko ciemnotę i zabobon, i bezmyślnie powtarzane fałsze o rzekomej wierze w płaskość ziemi, o średniowiecznej obsesji na czarownice itp. Koryguje ona również obiegowe w Polsce złudzenie, jakoby renesans był czymś radykalnie odmiennym od średniowiecza, a nie okresem przejściowym do nowożytności. [Od tłumacza o dziele i przekładzie, s. 9-10]
Co do tego całkowicie bezstronnego sposobu można mieć pewne wątpliwości -- tym bardziej, że wyraża je nawet sam autor w pierwszym zdaniu epilogu (Nie wysiliłem się bardzo, żeby ukryć fakt, że dawny Model zachwyca mnie, jak - sądzę - zachwycał naszych przodków [s. 145]). Ale trzeba też przyznać, w tym stwierdzeniu C.S. Lewisa jest pewna doza kokieterii, bo ta fascynacja -- mimo wszystko -- nie rzuca się aż tak bardzo w oczy, a prowadzona przez niego narracja jest niezwykle rzeczowa. Jest zresztą we wstępie tłumacza jeszcze jeden dziwny moment, w którym Witold Ostrowski pisze, że książka ta powstała w 1964 r., gdy C.S. Lewisa powołano do Cambridge na stanowisko profesora Angielskiej Literatury Średniowiecznej i Renesansowej [s. 9]. Albo ja czegoś nie zrozumiałem, albo zaszło jakieś nieporozumienie. Książkę rzeczywiście wydano w 1964 r., z tym że jej autor zmarł 22 listopada 1963 r. (w dniu zamachu na Johna F. Kennedy’ego oraz śmierci Aldousa Huxley'a). Nie sądzę, żeby jej autora powołano wtedy na jakiekolwiek stanowisko.

Autor w książce tej, zgodnie z zapewnieniami w części Od tłumacza o dziele i przekładzie, zawarł uporządkowany zarys dziejów średniowiecznej i renesansowej nauki o świecie i człowieku do Kopernika i Galileusza [s. 9]. To zapewnienie również wydaje mi się nieco na wyrost, sugerując, że książka stanowi -- w jakimkolwiek wymiarze -- próbę w miarę kompleksowego spojrzenia na "zarys dziejów średniowiecznej i renesansowej nauki o świecie i człowieku", a tymczasem porusza jedynie (?) wybrane zagadnienia, próbując przybliżyć P.T. Czytelnikowi / Czytelniczce (w oparciu o zagadnienia literaturoznawcze) specyfikę Modelu, kształtującego sposób myślenia ludzi średniowiecza. Co oczywiście w żaden sposób nie pomniejsza rangi tej stosunkowo niewielkiej objętościowo publikacji.

Jest w tej przedmowie jeszcze jedna, daleko idąca obietnica.
Każdy, kto [to dzieło] pozna, będzie czytał z zupełnie nowym głębokim zrozumieniem Boską komedię Dantego, Boccaccia, Reja, Ariosta i innych [s. 9]
Aż tak daleko idących ambicji nie mam ( ;-) ), nie kręci mnie też literatura tego okresu (no dobrze, po Dekameron Giovanniego Boccaccia może bym kiedyś w końcu sięgnął) -- ale faktycznie, nawet i nieco lepsze zrozumienie sposobu myślenia i funkcjonowania ludzi w okresie, o którym pisze C.S. Lewis, pomoże inaczej spojrzeć na część -- czasami mocno stereotypowanych -- zagadnień. Na przykład na rzekomą powszechność wiary w płaską ziemię [1]. Wszyscy autorzy późnego średniowiecza zgadzali się co do kulistości ziemi, zaś konsekwencje kulistości ziemi pojmowano w całej pełni [s. 100-101]. Oczywiście były jednostki, które promowały inne teorie. W XXI wieku zasiliłyby najpewniej szeregi którejś z flat Earth society.

Kluczową kwestią jest to, co C.S. Lewis określa jako Model średniowieczny (słowo "model" -- jako opis pewnego zestandaryzowanego obrazu -- biorąc z nauk ścisłych). Model jest (w dużym uproszczeniu) czymś, co pomaga ująć w pewne uśrednione ramy system wierzeń i przekonań panujących w danym okresie, "przejmowany" od przodków, stopniowo modyfikowany przez "współczesnych" i przekazywany potomnym. Jest to zatem pewna sztafeta poglądów, w której model średniowieczny był pochodną przekonań starożytnych, zaś model renesansowy stanowił pochodną modelu średniowiecznego. Oczywiście są (oraz były) jednostki, które w większym lub mniejszym stopniu ignorują (ignorowały) istnienie modelu -- najpewniej tym samym znacznie przyczyniając się do jego stopniowej zmiany.
Wielcy mistrzowie nie biorą żadnego modelu tak całkiem poważnie jak my, pozostali. Wiedzą, że jest to ostatecznie tylko model, może dający się zastąpić. [s. 23]
Większość jednak z tego, co robimy, myślimy czy jak żyjemy, mieści się w granicach obowiązującego Modelu -- chociaż najpewniej głównie nieświadomie. Kluczowe w tym wszystkim jest zdanie z epilogu, w którym autor pisze:
Wysuwam (...) rozważania, które mają skłonić nas do patrzenia na wszelkie modele we właściwy sposób, z szacunkiem dla każdego, ale bez robienia z niego bożyszcza (...). Żaden model nie jest katalogiem rzeczywistości ostatecznych i żaden nie jest tylko fantazją. [s. 148]
Model zaś, jako konstrukt holistyczny, zawiera w sobie również nasze spojrzenie na przeszłość. "Uśredniona" wizja przeszłości jako takiej, mająca nierzadko więcej wspólnego z jednym, wielkim nieporozumieniem niż z rzeczywistością [2], nie omija także naszego spojrzenia na przodków ze średniowiecza. I tak też nie patrzymy na tę kulturę, zgodnie z Odrzuconym obrazem, jako kulturę pisma, w której teksty ballad i romansów nie stanowiły dominującego przedmiotu rozważań literatów, sytuując się na marginesie średniowiecznego "słowa pisanego".
Wygląda to, jak gdyby romanse i ballady były w średniowieczu tym, czym zostały później: zbaczaniem z drogi, wytchnieniem, czymś co zdoła istnieć tylko na marginesie umysłu, rzeczą, której właściwy czar polega na tym, że nie należy do "centrum" (...). [s. 19]
Ciekawe jest jednak spostrzeżenie, że w modelu średniowiecznym mieściła się także niezwykła łatwowierność w odniesieniu do słowa pisanego. To, co w księdze się znalazło, generalnie było uważane za prawdę [s. 20] -- dlaczego ktoś miałby coś pisać, jeśli nią nie było? Do tego dochodził brak, jakbyśmy to dzisiaj określili, umiejętności rozróżnienia między poszczególnymi gatunkami literackimi w zakresie rozróżnienia rzeczywistości od nie-rzeczywistości.
(...) rozróżnienia między historią i fikcją nie można stosować z dzisiejszą przejrzystością do ksiąg średniowiecznych albo ducha, w którym je czytano. [s. 122]
C.S. Lewis odwołuje się w tym zakresie do słów Johna Miltona z History of Britain (którego nazywa być może ostatnim historykiem starego typu [s. 123]):
Tego, co uzyskało aprobatę od tak wielu, nie chciałem pomijać. Pewne to czy niepewne, niech idzie na rachunek tych, za którymi muszę podążać; o tyle, o ile trzymam się z dala od niemożliwości i absurdu, jeśli potwierdzone świadectwem starożytnych pisarzy z ksiąg jeszcze bardziej starożytnych, nie odrzucam tego jako należnego i właściwego przedmiotu opowiadania [s. 123]
Jest to zbieżne z Herodotem, który pisał z kolei: Jest moim obowiązkiem zapisać, co mi powiedziano, ale nie zawsze temu wierzyć. Odnosi się to do całej mojej księgi. [s. 123]. Co do zasady udowodnienie fałszu historii należało do ją kwestionującego, dlatego też autor Odrzuconego obrazu skłaniał się ku teorii, zgodnie z którą (...) większość tych, którzy czytali "historie" o Troi, Aleksandrze, Arturze lub Karolu Wielkim wierzyła, że ich treść jest na ogół prawdziwa [s. 123].

Trzeba przy tym zaznaczyć, że zupełnie inna była też specyfika powstawania dzieł literackich okresu średniowiecza. Oryginalność tworzonego dzieła czy spisywanej historii nie była wartością. Kolejne pokolenia twórców jedynie rozwijały istniejące historie.
(...) jednostkę książka-autor, podstawową dla nowoczesnej krytyki, trzeba często porzucić, kiedy mamy do czynienia z literaturą średniowieczną. (...) Zachowują się raczej jak historyk, który przekręca dokumenty, ponieważ czuje, że sprawy musiały potoczyć się jakąś inną drogą. (...) celem nie jest wypowiedzenie samego siebie lub "tworzenie"; jest nim przekazanie treści "historycznej" w sposób godny - nie godny własnego geniuszu lub poetyckiej sztuki, lecz samej treści. [s. 141, 142]
Proces tworzenia de facto przypominał na pół tłumaczenie, na pół pisanie od nowa dzieła innego człowieka [s. 142].

Taki też (pokrótce i w przyspieszeniu) był obowiązujący Model, którego ówcześni ludzie byli w jakiś sposób zakładnikami. Tak jak każdy jest w pewnym sensie zakładnikiem swoich czasów. Ale Model nie jest wieczny, czego najlepszym dowodem jest to, jak odległy od średniowiecznego Modelu jest nasz sposób myślenia. Jak do tego doszło? Według C.S. Lewisa "stary" Model nie tyle został obalony, co podlegał modyfikacjom "do granic swoich możliwości".
Dawny schemat 'Z koncentrycznymi i ekscentrycznymi kółkami nabazgranymi na nim' poddano wielu manipulacjom, żeby dotrzymać kroku obserwacjom. (...) Ani uprzedzenia teologiczne, ani zaangażowane interesy nie mogą wiecznie utrzymywać w łasce Modelu, na którym widać, że jest rażąco nieekonomiczny. Nowa astronomia zatryumfowała nie dlatego, że sprawa starej była beznadziejna, lecz dlatego, że nowa była lepszym narzędziem. [s. 147]
Proces odchodzenia od modelu przez jego modyfikację nie jest zresztą domeną średniowiecza, ale wydaje się być pewną prawidłowością dziejów. 
(...) gdy zamiany w ludzkim umyśle powodują dostateczną niechęć do dawnego Modelu i dostateczną tęsknotę za jakimś nowym, zjawiska na poparcie tego nowego posłusznie się zgłoszą" [s. 148]
Nie wiem, czy zostawia nam to jakąś nadzieję -- nie znam się na nadziei. Ale z pewnością stanowi jakąś wskazówkę na przyszłość. Pomaga też inaczej spojrzeć w przeszłość.
Przypisy
[1] Niecierpliwych w kwestii powszechnego, średniowiecznego przekonania o płaskiej ziemi odsyłam od razu do tekstu Jacka Kowalskiego Czy w średniowieczu ludzie wierzyli, że Ziemia jest płaska?, Wielka Historia (dostęp: 2020.04.04).
[2] W tym kontekście nie pierwszy już raz polecam książkę Kapitalizm. Historia krótkiego trwania Kacpra Pobłockiego.

Książka
C.S. (Clive Staples) Lewis, Odrzucony obraz. Wprowadzenie do literatury średniowiecznej i renesansowej (ang. The Discarded Image. An Instroduction to Medieval and Renaissance Literature), przełożył Witold Ostrowski, wydanie I, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986. ISBN: 83-211-0766-4.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej