Ekonomia dobra i zła

Z przekonaniem graniczącym z pewnością można założyć, że książka napisana przez człowieka, który prowadził zajęcia z filozofii ekonomii, nie może być zwykłym traktatem ekonomicznym. Tomáš Sedláček swoją książką wkłada do naszego codziennego myślenia o ekonomii perspektywę, od której -- jak sam twierdzi -- odeszliśmy na rzecz wskaźników i wzorów (oka i szkiełka). Ekonometria skutecznie wypiera z myślenia o ekonomii inne obszary, a tymczasem (jak możemy przeczytać w Ekonomii dobra i zła) ekonomia jest w lwiej części dyscypliną normatywną [s. 19], nauką o relacjach międzyludzkich [s. 27].

Wychodząc z założenia, że świat składa się z opowieści (jedną z nich zaś jest opowieść o ekonomii [s. 15]), Tomáš Sedláček rozpoczyna od jednej z najstarszych z nich -- eposu o Gilgameszu. Nie wiem, czy P.T. Czytelnicy i Czytelniczki kupili / kupiły by taką opcję, ale dla mnie ta perspektywa wydała się odświeżająca intelektualnie: odczytywanie historii Gilgamesza i Enkidu w perspektywie ekonomicznej. Autor "przetłumaczył" część opisanych w eposie wydarzeń na kategorie, które znamy ze współczesnego żargonu ekonomicznego; rozważał przy tym także kwestie, których doniosłość dla relacji ekonomicznych nie jest już dziś tak oczywista (znaczenie instynktów, emocje a racjonalizacja, znaczenie przyjaźni).
Najwyraźniej istnieją w człowieku dwie skłonności - ekonomiczna, racjonalna skłonność do kontroli, optymalizacji, poprawy wydajności itd., a druga dzika, zwierzęca [1], nieprzewidywalna i brutalna. Być człowiekiem znaczy być gdzieś pomiędzy albo być i jednym, i drugim. [s. 39]
T.Sedláček zaznaczył przy tym, że w swoich książkowych refleksjach korzystał jedynie z zachodniego dziedzictwa kulturowego i cywilizacyjnego [s. 24] -- skutkiem czego przy omawianiu kwestii ekonomicznych w religiach autor opisał chrześcijaństwo i judaizm [2], zupełnie pomijając (istotny także dla europejskiego kręgu kulturowego) islam. Rozumiem jednak, że gdzieś granicę postawić zawsze trzeba.

Poza bezpośrednim odwołaniem do świętych ksiąg chrześcijaństwa i judaizmu, autor Ekonomii dobra i zła omawia także dość szeroko nauczanie Tomasza z Akwinu, pisze o ekonomicznych implikacjach sporu stoików z epikurejczykami, przywołuje teorię wartości Ksenofonta [s. 115] (wiążącego wartość z umiejętnością efektywnego używania rzeczy!), a nawet -- z mojej perspektywy -- odczarowuje nadużywanego Adama Smitha [3], wskazując na znaczenie jego Teorii uczuć moralnych, zepchniętej do kąta przez Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów.
Adam Smith, Thomas Malthaus, John S. Mill i John Locke - ojcowie klasycznej ekonomii liberalnej - byli przede wszystkim filozofiami zajmującymi się moralnością. Upłynął wiek i ekonomia stała się nauką przesiąkniętą matematyką i alokacjami, pełną wykresów, równań i tabel, zupełnie pozbawioną etyki. [s. 197]
Tomáš Sedláček stara się skłonić do (ponownego) myślenia o ekonomii jako nauce społecznej. Wskazuje na matematykę (czy może szerzej: narzędzia ekonometryczne) jako niezwykle istotne narzędzie poznawcze, jednak wciąż _jedynie_ narzędzie, które w części ważnych [4] rozważań o ekonomii może okazać się zupełnie nieprzydatne. Autor pokazuje, że we współczesnym (naukowym) myśleniu o ekonomii równie istotna jest rola wiary w ekonomiczne dogmaty (modele ekonomiczne [por. s. 190-191]) [5].
Tę książkę można odebrać jako postmodernistyczną krytykę mechanistycznej i imperialnej ekonomii tradycyjnej. [s. 331].
(...) książka ta stanowi  próbę przekonania, że ekonomia  ma do zaprezentowania opowieść znacznie szerszą  i bardziej fascynującą niż tylko jej matematyczny aspekt. [s. 336]
Kulturowa różnica między podejściem przednaukowym a naukowym polega na tym, że w tym pierwszym przypadku człowiek dokładnie wiedział, do jakich założeń się odwołuje (czyli mitów i wierzeń) i świadomie je akceptował (lub odrzucał). Natomiast człowiek nowożytny przyjmuje wierzenia (naukowe) mniej lub bardziej nieświadomie. [s. 192-193].
Z wieloma twierdzeniami z książki można by było gorąco i długo polemizować (jednym z przykładów jest ostatni z cytowanych powyżej fragmentów, dotyczący [nie]świadomości wiary), ale o to najpewniej w tym wszystkim właśnie chodziło. Pod tym względem Ekonomię dobra i zła postawiłbym na półce -- jako wstęp -- do świetnej pracy Kacpra Pobłockiego Kapitalizm. Historia krótkiego trwania.

Na sam koniec zaś jedna z ciekawszych myśli, które będę próbował przeciągnąć do swojego zestawu podręcznych mądrości życiowych:
(...) naukowcy nie powinni  zaokrąglać nieprawidłowości, ale wręcz przeciwnie - poświęcać im maksimum uwagi, bo najprawdopodobniej w nich znajdują się zalążki zupełnie nowego (...) systemu. [s. 326]
Wyjątki nie powinny potwierdzać reguł, ale je podważać i skłaniać do dalszych poszukiwań.

[19 grudnia 2018 r.]

Dla lubiących słuchanie polecam nagranie ze spotkania z autorem w ramach promocji książki na Uniwersytecie Warszawskim (11 stycznia 2012 roku).


Przypisy:
[1] Przy okazji: ciekawe jest to, że do tak (wydawałoby się) odległego z dzisiejszego (ekonomicznego) punktu widzenia pojęcia jak zwierzęce instynkty odwoływał się jeden z klasyków nowożytnej ekonomii, John Maynard Keynes w Ogólnej teorii zatrudnienia, procentu i pieniądza.
[2] Z religii, poza tytułowymi pojęciami dobra i zła, autor wyprowadza też wiele innych, ciekawych przemyśleń. W odniesieniu do ekonomii sensu stricto warto wspomnieć o tłumaczeniu snu faraona przez Józefa (Egipskiego) o siedmiu krowach tłustych i siedmiu krowach chudych, który jest jednym z najwcześniejszych (pierwszym?) przekazów o cyklach koniunkturalnych w gospodarce (a przy okazji przepis  na cykliczne bilansowanie budżetu w gospodarce). Z zakresu ekonomii sensu largo upamiętnię tutaj cytat z 1 Księgi Samuela o Izraelitach, którzy domagali się powołania nad nimi króla (1 SM 8). Zdanie będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha rezonowało we mnie naprawdę długo.
[3] Odczarowywanie Adama Smitha dotyczy także jego klasycznej już niewidzialnej ręki rynku. Autor precyzyjnie wylicza (oraz cytuje) trzy przypadki użycia przez A.Smitha tego terminu (w Teorii uczuć moralnychBadaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów oraz w Astronomii), za każdym razem zaś w innym kontekście [s. 212-213]. Zdaniem Tomáša Sedláčka koncepcja ta została w późniejszym czasie strywializowana i całkowicie obdarta z wymiaru etycznego [s. 197-198]. Poza tym, idąc dalej za wnioskowaniem autora Ekonomii dobra i zła, przypisywanie autorstwa koncepcji niewidzialnej ręki Adamowi Smithowi jest błędem [m.in. s. 197, s. 333]
[4] Autor rozprawia się w książce z kwestią (nie)naukowości metod innych niż szeroko rozumiane metody matematyczne.
[5] Gdzieś z tyłu głowy w takich momentach gra bardzo chwytliwe zawołanie Marcina Napiórkowskiego z Mitologii Współczesnej: Nie obalajcie mitów! Zakładajcie własne!

Książka:
Tomáš Sedláček: Ekonomia dobra i zła. W poszukiwaniu istoty ekonomii od Gilgamesza do Wall Street, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2012. ISBN: 978-83-62304-44-8.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej