Bóg i jego polska owczarnia w dokumentach 1939-1945

Bóg i jego polska owczarnia w dokumentach 1939-1945 pod redakcją Krzysztofa Jasiewicza to zbiór tekstów źródłowych, związanych z różnymi aspektami funkcjonowania kościoła katolickiego w Polsce w latach 1939-1945. Zdecydowana większość tekstów opublikowana jest w swojej oryginalnej formie, czyli jako skany maszynopisów sprzed kilkudziesięciu lat -- co od czasu do czasu utrudnia czytanie publikacji (zdecydowanie mniejsza czcionka z niewielką interlinią, niewyraźne fragmenty tekstu). Jest w tym jednak -- nie powiem -- jakaś namiastka smaczku obcowania z materiałem źródłowym. Mniej wyraźne testy zostały przepisane na strony książki (z wyraźnym tego zaznaczeniem -- jako podpis / informacja pod skanem oryginalnego dokumentu).

Publikacja przez samego autora jest przedstawiana jako aneks do jego monografii Krajowy Kościół Konspiracyjny na ziemiach polskich 1939-1945.
Zarówno bowiem najważniejsze osoby, jak i opisywane wydarzenia pojawiające się w dokumentach są szeroko opisane we wspomnianej monografii (tamże ze stosownymi przypisami). [ze wstępu, s. 17]
W przypadku monografii z pewnością trzeba przygotować się na zderzenie z silnie konserwatywnym punktem widzenia -- autora opracowania część z P.T. Czytelników może kojarzyć z materiałem opublikowanym w Focus. Historia Ekstra, na którego łamach rzeczony miał stwierdzić, iż na Holocaust pracowały przez wieki całe pokolenia Żydów (obrona tego człowieka niebawem nadeszła z kręgów wiadomych, mówiąc o "swobodzie naukowej" i nieuprawnionej napaści). Pozwolę sobie przemilczeć.

Tak czy inaczej materiał źródłowy jest materiałem źródłowym, także zawsze warto po niego sięgnąć (choć oczywiście przyjmuję założenie, że tak wyraziste poglądy autora mogły wpłynąć na jego dobór).

Materiały są dobrym uzupełnieniem dla  innych pozycji dotyczących omawianego okresu. We wpisie Przemoc i dzień powszedni w okupowanej Polsce wspominałem o tym, że na przełomie 1941 i 1942 r. znacznie większe obawy wywoływały ewentualne poczynania nacjonalistów litewskich, nie ukraińskich [1]. W pracy Krzysztofa Jasiewicza znajdziemy szereg relacji dotyczących zaogniających się relacji polsko-litewskich. W oficjalnym użyciu było sformułowanie "okupacja litewska", o której -- poza "okupacją sowiecką" -- wspomniał m.in. Kazimierz Papée w piśmie do Ministra Spraw Zagranicznych RP, informując o przygotowaniach memoriałów o stanie Kościoła w Polsce przez prymasa Augusta Hlonda [s. 63]. Innym dokumentem dotyczącym relacji polsko-litewskich jest kilkustronicowy memoriał o sytuacji Kościoła i Polaków na Litwie autorstwa hrabiego Stefana Tyszkiewicza z Landwarowa, opisujący wydarzenia z przełomu kwietnia i maja 1940 r. [s. 73-84]. Oczywiście ten tekst źródłowy -- jak każdy inny zresztą -- należy poddać krytycznej analizie oraz uzupełnić o inne źródła opisujące nie tylko ten okres, ale wcześniejszy czas, skutkujący tak gwałtowną reakcją Litwinów (Jedyną reakcją Polaków był godny spokój, s. 82).

Z tematów, które szczególnie zwróciły moją uwagę (częściowo z racji innych zainteresowań), to stosunkowo dużo miejsca poświęcanego reakcji Stolicy Apostolskiej na poczynania Niemców. 7 marca 1941 r. w piśmie przewodnim K.Papée (Ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej) do MSZ RP pisał:
Nie poraz pierwszy dochodzą tu z kraju głosy, krytykujące bardziej lub mniej surowo postawę Stolicy Apostolskiej w obecnym konflikcie, specjalnie w stosunku do Polski. Poraz pierwszy dochodzi ta krytyka w tak rzeczowym opracowaniu, /poza kilku niedokładnościami i omyłkami/. [s. 114]
Jako przykład zarzutów kierowanych pod adresem Watykanu wskazać można opublikowaną odbitkę artykułu z warszawskiej prasy konspiracyjnej o papieżu Piusie XII, datowaną na 8-19 kwietnia 1941 r. o wiele mówiącym tytule Papież, czy włoski polityk [s. 126-127]. Jak z kolei zapisano w Raporcie II Oddziału Sztabu Naczelnego Wodza (wywiad) o postawach duchowieństwa pod okupacją sowiecką i niemiecką:
Wśród ludu szerzy się coraz silniej agitacja za kościołem narodowym, wybitnie antywatykańska, w związku z niedość silnym potępieniem okrutnego wroga i nieludzkiego jego terroru. [s. 147]
W raporcie tym znajdziemy jednak dalej inny kwiatek, który -- w moich oczach -- mocno podważa kompetencje osoby go składającej, ale o tym wspomnę później.
W celu przeciwdziałania "niegodnym napaściom i oszczerstwom, pochodzącym tak z kół niemieckich, jak i komunistycznych i masońskich" [Sprawozdanie z położenia Kościoła w Polsce za czas od 1 lutego do 15 marca 1941, s. 151] wydawano broszury i publikacje (np. Stanowisko Piusa XII wobec wojny i sprawy polskiej), w obronie papieża "robi się już dosyć dużo i planuje się jeszcze więcej" [Sprawozdanie z położenia Kościoła w Polsce za drugą połowę marca i kwietnia 1941, s. 159]. Od tego "antyklerykalizmu" nie miały być wolne -- szczególnie w oczach jezuitów, związanych ideologicznie z obozem Konfederacji Narodu -- kręgi rządowe w Londynie, tj. lewactwo i masoneria [por. list anonimowego jezuity do Generała Jezuitów, o. W.Ledóchowskiego w sprawie przeciwdziałania propagandzie antypapieskiej w Polsce, s. 214-217 oraz Raport Delegatury Rządu RP na Kraj o nastrojach i postawach duchowieństwa katolickiego w Polsce, s. 248], dlatego też rząd na uchodźstwie podejmował pewne starania, aby temu zaradzić. Z pisma MSZ RP do Prezesa Rady Ministrów RP przekazujące treść depeszy Ambasady RP w Watykanie o rządowym wsparciu Kościoła w Polsce, datowanego na 24 kwietnia 1942 r. (z popierającą adnotacją premiera Władysława Sikorskiego):
Watykan otrzymał ostatnio informacje z Polski o rozwoju antyklerykalizmu, od którego jakoby nie są wolne środowiska stojące blisko Rządu. Nieprzyjemne wrażenie zrobił pewien zapewne apokryficzny projekt organizacji szkolnictwa w przyszłej Polsce. W tym stanie rzeczy akcja pomagania biskupom w Polsce idąca oficjalnie przez Ambasadę i Sekretariat Stanu wzmocniłaby pozycję Rządu i równocześnie ze strony Watykanu tworzyłaby pewien rodzaju dług wdzięczności. [s. 223]
A w adnotacji premiera Sikorskiego do Ministra Skarbu, umieszczonej na cytowanym wyżej piśmie, czytamy:
Proszę z pieniędzy ameryk. wyznaczyć możliwie dużą sumę an ten cel zapytując się o jej wysokość Watykan. Depeszę i jej załatwienie proszę zreferować na Radzie Ministrów. Sikorski. 26.IV.1942. [s. 223]
Uzupełnieniem tematu wspomnianej (planowanej) reformy edukacji może być treść Tygodniowego meldunku Referatu Informacji Religijnej z 8 stycznia 1944 r. [s. 330-331], choć w jego treści zwierzchnicy kościelni jedynie oględnie wypowiadają się o planowanej reformie, nie formułując pod jej adresem żadnych skonkretyzowanych zarzutów (wiemy jedynie o tym, że koła kościelne obawiają się w szczególności tego, że przygotowuje się zamach na szkołę i na wzajemny dotychczasowy stosunek Kościoła i Państwa w dziedzinie szkolnictwa, s. 330).

Jednym z kluczowych -- i zarazem najciekawszych moim zdaniem -- tekstów związanych z relacjami z Watykanem, który rzuca nieco inne światło na zachowanie Piusa XII, jest Sprawozdanie Ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej o przebiegu audiencji u papieża w 21 stycznia 1943 r. [s. 258-262]

Pozatem - mówił Papież - napisał list do Metropolity Sapiehy (mowa o liście z 28 sierpnia 1942), który przeznaczony był właściwie dla całego Kleru polskiego. List ten dowodzi jasno mojej troski o Polskę. Metropolita przed jakimś czasem podziękował specjalnym pismem, ale równocześnie dał znać, że listu ogłosić nie może. Bo wiadomo, że to grozi dalszym prześladowaniem Kościołowi i wiernym. I o dalsze enuncjacje Metropolita nie prosi. A przecież człowiek tej wartości i tych zalet co Metropolita Sapieha - i to jeszcze będący na miejscu - jest chyba miarodajny. Inni Biskupi też tak myślą. [s. 259]
Fragment ten, dla przypomnienia: rozmowy przedstawiciela państwa polskiego z najwyższym przedstawicielem państwa watykańskiego, pokazuje, kto i w jaki sposób mógł ustawiać karty we wzajemnych relacjach. O ile oczywiście nie jest to jedynie wymówka Pisa XII. Inny fragment tej rozmowy brzmi bowiem:
Papież: "Kiedy wy nie chcecie rozumieć moich najsłuszniejszych argumentów! Jak z wami rozmawiać? a pozatem Polska nie jedna w Europie cierpi. I inne narody w Europie cierpią staszliwie!" [s. 260]
Relacji związanych z sytuacją mniejszości żydowskiej w dokumentach nie ma zbyt dużo -- a jeśli już jest, czasami pojawia się w dość nieoczekiwanym świetle. Oto we wspomnianym już wyżej raporcie II Oddziału Sztabu Naczelnego Wodza (wywiad) o postawach duchowieństwa pod okupacją sowiecką i niemiecką czytamy:
Żydowskie duchowieństwo, jak zawsze wobec silniejszego, współpracowało z Niemcami, o ile przy zasadniczym nastawieniu Niemców do żydów dopuszczane było do tej pracy. Nie było w tym zapewne nic ze szczerej lojalności, ale wypływało z odwiecznej polityki żydowskiej wobec gojów. Wyznanie żydowskie jednakże jako takie ucierpiało najmniej ze wszystkich, duchowieństwo to jako takie wcale nie było prześladowane - podlegało tylko wszystkim ogólnym rasistowskim szykanom [s. 148]
Raport ten datowany jest na 1 czerwca 1941 r. -- chyba nie trzeba dodawać, co działo się wówczas z polskimi Żydami. Co nie przeszkodziło napisać podpułkownikowi dyplomowanemu, panu Banachowi, tego, co powyżej.

W wiadomościach kościelnych w Polski za czas od 1 lutego do 15 marca 1941 r. czytamy z kolei:
W Warszawie był, i trwa dotąd, pewien zatarg z władzami okupacyjnymi w sprawie kościołów katolickich w dzielnicy żydowskiej. Mianowicie w terytorium wyznaczonym na getto pozostały trzy kościoły parafialne i kilka tysięcy wiernych. Władze robiły trudności z mieszkaniem tam lub dojeżdżaniem księży, żądając całkowitego zamknięcia tych kościołów. Dotąd kościoły te nie są zamknięte i sprawa nie jest definitywnie rozstrzygnięta. [s. 152]
Uzupełnieniem dla tego cytatu niech będzie fragment hasła na polskojęzycznej Wikipedii, dotyczącego Kościoła Wszystkich Świętych w Warszawie:
Podczas okupacji był jednym z trzech kościołów chrześcijańskich, które znalazły się na terenie getta (drugą taką świątynią był kościół św. Augustyna, a trzecią kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny). Kościół Wszystkich Świętych służył wówczas chrześcijanom pochodzenia żydowskiego, którzy byli przetrzymywani w getcie. W czasie istnienia getta, proboszcz ks. prałat Marceli Godlewski, znany ze swojej przedwojennej antypatii do Żydów, zaangażował się w udzielanie im pomocy.
W haśle dotyczącym Adama Stefana Sapiehy na Wikipedii można było przeczytać [2], że:
2 listopada 1942 wystosował do generalnego gubernatora Hansa Franka list sprzeciwiający się terrorowi stosowanemu przez okupanta wobec Polaków i Żydów.
Warto zestawić zatem tę informację z fragmentem oryginalnego dokumentu, żeby przekonać się, że ta "obrona żydów" miała swój konkretny wymiar -- i bardziej mogło w niej chodzić o obronę dobrego imienia Polaków, niż rzeczywiste przeciwstawienie się władzom okupacyjnym w sprawie ich antysemickiej polityki.

Nie chcę się dłużej rozwodzić o niesłychanych okropnościach stosowanych wobec żydów przez t.zw. "Baudienstjugend", którą się poprzednio alkoholizuje. W Tarnowie junaków, przeznaczonych do budowy dróg upojono i kazano im mordować ludność żydowską. Sceny te filmowano i rozpowszechniano film jako dowód znęcania się Polaków nad żydami, co wywołało odźwięk za granicą. [s. 232]
Inna sprawa, że w tym samym liście Książę Niezłomny pisze -- broniąc ludności polskiej przed stosowaną przez nazistów zasadą odpowiedzialności zbiorowej, realizowaną poprzez łapanki i masowe rozstrzelania -- że akty sabotażu dokonywane na Niemcach są dokonywane "przeważnie i wyłącznie (sic!) przez obce czynniki" i nie mają nic wspólnego (?) z polskim ruchem oporu.
Pomiędzy faktycznymi przestępcami, podlegającymi prawu wojennemu, a niewinnymi ofiarami owych łapanek, nie ma najmniejszej wspólnoty. A przy tym te akcje sabotażu są wykonywane przeważnie i wyłącznie przez obce czynniki, choćby się posługiwali w pojedynczych wypadkach nieodpowiedzialnymi osobnikami polskiego pochodzenia. [s. 231]
Pisząc te słowa 2 listopada 1942 r. arcybiskup Sapieha nie mógł mieć na myśli nieudanego zamachu Armii Krajowej na Friedricha Krügera z 20 kwietnia 1943 r. (odpowiadającego m.in. za aresztowanie profesorów krakowskich wyższych uczelni (Sonderaktion Krakau) i szkół średnich (Zweite Sonderaktion) czy przeprowadzenie wymierzonej w inteligencję AB-Aktion). Nie pisał również o dokonanym przez Żydowską Organizację Bojową prawie dwa miesiące po liście zamachu na kawiarnię "Cyganeria" (wówczas nur für Deutsche) przy ul. Szpitalnej w Krakowie (22 grudnia 1942 r.). Także być może rzeczywiście wszystkie wcześniejsze akcje były dokonywane jedynie przez element antypolski.

W opublikowanych w ramach wydawnictwa dokumentach nie znajdziemy nawet wzmianki o powstaniu w getcie warszawskim (nie wspominając już o stosunkowo niewielkim zrywie w getcie białostockim). Co jednak ciekawsze, pominięta została także kwestia powstania warszawskiego, które musiało mieć przecież olbrzymi wpływ na funkcjonowanie kościoła -- nie tylko w samej Warszawie. Ostatni z datowanych dokumentów to Sprawozdanie ze stanu Kościoła w Polsce za czerwiec 1944 (z 11 lipca 1944 r.). Po nim następuje kilka dokumentów bez daty i miejsca wytworzenia (głównie relacje z samego początku wojny) oraz niezwykle długi (i -- tak między nami mówiąc -- dość nużący) Referat o Kościele katolickim obrządku wschodnio-słowiańskiego w Polsce [s. 386-415], skrytykowany przez anonimowego autora w Uwagach do referatu o obrządku wschodnio-słowiańskim w Polsce [s. 416-417].

Odnosząc się jeszcze na koniec do sprawozdań ze stanu kościoła katolickiego w Polsce, których kilka (w większości anonimowych) zamieszczono w publikacji, na sam koniec zostawiłem fragment jednego, sporządzonego prawdopodobnie przez osobę powiązaną z zakonem Jezuitów (nazwijmy go wprost: obrzydliwy antysemita). Jest to tak paskudny fragment, że pozwolę pozostawić go bez dodatkowego komentarza.

Fragment Sprawozdania kościelnego z Polski za czerwiec i połowę lipca 1941 r. (lipiec 1941 r.)
"Co do sprawy żydowskiej - trzeba to uważać za osobliwe zrządzenie Opatrzności Bożej, że Niemcy, obok mnóstwa krzywd, jakie wyrządzili i wyrządzają naszemu krajowi, pod tym jednym względem dali dobry początek, że pokazali możliwość wyzwolenia polskiego społeczeństwa spod żydowskiej plagi i wytknęli nam drogę, którą mniej okrutnie oczywiście i mniej brutalnie, ale konsekwentnie iść należy. Jest to wyraźne zrządzenie Boże, że sami okupanci przyłożyli rękę do rozwiązania tej palącej kwestji, bo sam naród polski miękki i niesystematyczny, nigdy nie byłby się zdobył na energiczne kroki, w tej sprawie niezbędne." [s. 172]
Źródła:
[1] Przemoc i dzień powszedni w okupowanej Polsce, praca pod redakcją naukową Tomasza Chincińskiego, s. 276.
[2] Nie szukajcie tego fragmentu (w takiej formie) w Wikipedii. Już go poprawiłem na treść bardziej odpowiadającą rzeczywistej treści listu arcybiskupa Sapiehy.

Książka:
Bóg i jego polska owczarnia w dokumentach 1939-1945, wstęp i wybór Krzysztof Jasiewicz, Instytut Studiów Politycznych PAN, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2009. ISBN: 978-83-7399-252-8.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej