Irak. Piekło w raju

Egzemplarz, który miałem w ostatnim czasie w ręce, to kolejna edycja książki Pawła Smoleńskiego z 2004 roku, wydanej wówczas przez Świat Książki. Nabyłem drogą kupna już jakiś czas temu przy okazji jakichś większych zakupów książkowych w wydawnictwie, swoje odleżała -- ale się doczekała. Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenia z tym autorem ("Arab strzela, Żyd się cieszy") sporo się po niej spodziewałem. Po raz kolejny nie zawiodłem się.

Książka utrzymana jest w smoleńskim stylu [Borze Tucholski, jak to brzmi], do którego zdążyłem się przyzwyczaić -- i który zdążyłem pokochać. Choć muszę przyznać, że jednak "czuć" różnicę -- między reportażem z Iraku a strzelającym Arabem i cieszącym się Żydem (pierwszym wydaniem) jest jednak te osiem lat różnicy. Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, że przez ten czas Smoleński jako pisarz-reportażysta dojrzał.

Iracki reportaż składa się z rozmów przeprowadzanych przez autora, do których P.T. Czytelnika / Czytelniczkę jedynie wprowadza -- po czym staje dyskretnie z boku, tak jakby słuchał ich razem z nim. Jeżdząc po Bagdadzie z towarzyszącym mu Dżamalem Salmanem oddaje niemal całkowicie głos swoim bohaterom i bohaterkom, których dobiera w sposób zapewniający różnorodność spojrzeń, doświadczeń, poglądów. Banalne stwierdzenie, że każdy człowiek to inna historia w przypadku książek Pawła Smoleńskiego jest brane bardzo serio. Rozmawia z irackimi mudżahedinami i Ligą Kobiet Irackich (s. 222). Spotyka się z Salafitami (s. 126), by już w kilka stron dalej przenieść czytelnika w sam środek mistycznych rytuałów Sufich (s. 132).

Dlatego też Irak przedstawiony -- Irak z czasów Saddama Husajna z rodu Tikritich oraz ten w niedługi czas po obaleniu krwawego reżimu -- nie jest jednowymiarowy, płaski, bez smaku i zapachu. W jednym miejscu jest krajem bezsensownego cierpienia, tortur, dyktatury porównywanej do mocniejszej wersji Nicolae Ceaușescu (zainteresowanych Rumunią tego okresu odsyłam do "Geniusza Karpat"), a już kilka stron dalej czytamy o audiencji mieszkańców Bagdadu u Saddama Husajna, którzy wysłali do niego swoje skargi (troskliwym władcy, wymierzającym w imieniu swojego ludu sprawiedliwość i rekompensującym popełnione zbrodnie).

Latif Jahja był sobowtórem Udaja Husajna, pierworodnego syna dyktatora. (...) Jahja nie chciał być sobowtórem. Złamano go więzieniem i szykanami. A kiedy już się zgodził, w ramach szkolenia pokazano mu kilkadziesiąt filmów, jakich nie wyświetlano w irackiej telewizji. Filmy miały sprawić, by Latif służył reżimowi najlepiej, jak to możliwe (w podobny sposób, tyle że zamiast filmów zastosowano live show - zmuszono fizyka, doktora Dżafara do prowadzenia irackiego programu atomowego. Dżafar patrzył na ludzi zamęczonych na śmierć torturami ze świadomością, że jeśli zgodzi się zbudować bombę atomową, następny torturowany zachowa życie. Uległ po kilku dniach. Sobowtórowi Udaja pokazano trzydzieści pięć takich filmów. [s. 29]

Takie audiencje -- sądzi Umm Ali -- odbywały się w prezydenckim pałacu nawet trzy razy w tygodniu. Czy jest na świecie jakiś inny prezydent, który zarywa sen, by wysłuchać skarg swoich poddanych i zadośćuczynić ich krzywdom? [s. 53]
Meczet Ar-Rahman

Od czasu powstania reportażu w Iraku sporo się zmieniło. W grudniu 2011 roku -- kiedy Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej rządzi już pierwszy czarnoskóry prezydent -- z Iraku wyjeżdża ostatni amerykański konwój (koszt inwazji i okupacji wyniósł USA 800 mld dol. [1]). Północ Iraku od pewnego czasu zajmują jakieś dziwne typy. Praca Smoleńskiego to migawka, która pozwala choć trochę zrozumieć skomplikowaną (z naszego punktu widzenia), bliskowschodnią rzeczywistość.

Dżamal do dziś nie odzyskał ani samochodów, ani pieniędzy. Dzieciaki z podwórka wołają za nim "żydowski szpieg". Kołacze do różnych urzędów, był w Ministerstwie Sprawiedliwości. Odpowiadają mu, że sprawa w toku. A skorumpowany sędzia? Sądzi, jak sądził.
- Co zamierzasz z tym wszystkim zrobić? - zapytałem.
- Gdybym nie mieszkał na Zachodzie, już dawno postąpiłbym po iracku.
- Czyli...
- ... Pistolet w garść i zastrzeliłbym tego skorumpowanego baasistowskiego psa. A potem zastrzeliłbym handlarzy, gdybym ich oczywiście znalazł, bo dziś Tikriti zapadli się pod ziemię. W Iraku strzela się nie za takie rzeczy. [s. 179]

Książkę kończy opowieść o wielkiej, hotelowej papudze (z hotelu Al-Fanar), która nauczyła się powtarzać dźwięki ją otaczające. Nie jest do śmiechu obecnym, kiedy postanowi odtworzyć dźwięk pobliskiej eksplozji (kulimy się, chowamy głowy, ze stołów spadają szklanki, s. 292).

Ale bywa i tak, że papuga rozśmiesza. Odgłos kałasznikowa, huk eksplozji, a za chwilę głośny krzyk: Irrraqi frrreedom i radosne, wesołe gwizdy. [s. 292]  

Tak mniej więcej wyglądał ten smoleński Irak. I śmieszno, i straszno.

A w kolejce na półce czekają jeszcze "Izrael już nie frunie" oraz "Oczy zasypane piaskiem". Bliskowschodniego Pawła Smoleńskiego ci u nas dostatek.

ps. Współpracujący z Pawłem Smoleńskim Dżamal Salman został zamordowany pod koniec sierpnia 2004 roku, o czym autor zdążył jeszcze wspomnieć w książce przed jej wydaniem (s. 294). Echa tej historii można nadal znaleźć w anglojęzycznych źródłach [2].


Przeczytaj również:

Źródła:
[1Ostatni amerykańscy żołnierze opuszczają Irak, Polskie Radio, 18.12.2011.
[2] Dead 'US spy' worked for paper, news24.com, 2004-08-26.

Książka:
Paweł Smoleński, Irak. Piekło w raju, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2012. ISBN: 978-83-7536-392-0.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Beksińscy. Portret podwójny