Niewidzialne kobiety
Po pierwsze -- naprawdę warto po nią sięgnąć. To jedna z tych książek, które nie tyle sprzedają konkretną wiedzę (chociaż to też, ale z zastrzeżeniami), co uwrażliwiają na dany obszar tematyczny, otwierając głowę Czytelnika lub Czytelniczki na omawianą kwestię. A w tym przypadku sprawa jest niebagatelna, bo dotyczy prawie połowy populacji ludzi na Ziemi (mój kochany Wolfram|Alpha mówi mi, że na świecie żyje więcej mężczyzn niż kobiet, ale liczby te są wyrównane).
Po drugie -- zaletą tej publikacji jest to, co w zasadzie w każdej innej książce by mnie od niej odpychało: wręcz niewyobrażalne nagromadzenie danych na każdym centymetrze kwadratowym papieru. Autorka w stosunkowo niewielkim stopniu przejmuje się budową narracji (choć oczywiście całość klei się na tyle, aby dało się to czytać), zasypując Czytelniczkę oraz Czytelnika masą informacji (liczb, procentów, wyników badań -- brakuje jedynie wykresów czy zestawień tabelarycznych). One aż proszą się o fact-checking! I nawet gdyby przyjąć -- na zasadzie trzeźwego, realistycznego osądu -- że jakaś część z tych informacji jest niepełna, niedokładna, być może nawet błędnie przytoczona lub niewłaściwie zinterpretowana, to w tej skali całość daje klarowny i trudny do podważenia obraz świata -- zaprojektowanego przez mężczyzn i w znacznej mierze dla mężczyzn. Niekiedy nie jest to nawet przejawem mizoginistycznego, patriarchalnego spisku, ale jednego z leitmotivów książki -- luki informacyjnej na tematy istotne dla kobiet. Inną sprawą jest to, że brak woli do wypełniania tej luki w bardzo wielu obszarach jest już trudno wytłumaczyć czymś innym, niż efektem patriarchalnego urządzenia tego łez padołu. Tak że w moim odczuciu autorka przed ewentualnymi zarzutami wybroniła się efektem skali. Ciekawa taktyka. Myślę, że skuteczna.
Jeżeli chodzi o istotne braki w tej publikacji -- widzę jedną kwestię, która, być może ze względu na przyjętą "taktykę narracyjną", została celowo pominięta. Mam na myśli brak wątku, który często pojawia się w dyskusjach okołofeministycznych: kobiet działających przeciwko kobietom (takich, wiecie, Kai Urszul Godek, których, wbrew pozorom, na tym świecie nie brakuje). Temat jest już na pewno gdzieś socjologicznie rozpracowany -- tym bardziej, że nie jest on wyjątkowy dla feminizmu (analogiczny problem dotyczył Afroamerykanów występujących przeciwko działaniom na rzecz emancypacji czarnoskórej ludności w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej...). Mam w głowie jakieś teorie na ten temat, ale na tyle niedopracowane i nieprzepracowane, że nie będę się nawet silił na próbę ich przytaczania (zostawiam to socjologom i socjolożkom). Zakreślenia tego wątku w książce mi jednak zabrakło.
“I understand why the name of this award has changed, but I really love being a woman and being a female artist.”“I do!” she said.“I’m really proud of us, I really, really am.” [2]
Przypisy
[1] Dobrze, trafiłem na jeden wątek na transadvocate.com (Et Tu, Caroline Criado-Perez?), ale artykuł jest znacznie starszy niż książka Caroline Criado Perez (wersja anglojęzyczna z 2019 r.).
[2] Pip Christmass, Adele slammed for telling gender-neutral award show she loves ‘being a woman’, 7News, 10.02.2022.
Książka
Caroline Criado Perez, Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn (Invisible Women: Data Bias in a World Designed for Men), przekład Anna Sak, wydawnictwo Karakter, Kraków 2020 r.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zostaw słowo swoje.