27 śmierci Toby'ego Obeda

W ostatnim czasie udało mi się dopiąć duży projekt, nad którym stosunkowo długo pracowałem, dlatego mogłem pozwolić sobie na nieco więcej czytania -- co nie oznacza, że miałem też więcej sił (albo wystarczająco dużo czasu...) na pisanie o przeczytanych książkach. A w kolejce na notatkę czekają książka Grzegorza Piątka Najlepsze miasto świata oraz praca Sönke Neitzela i Haralda Welzera Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania. Po obie z różnych powodów warto sięgnąć, dlatego mam nadzieję, że "ogarnę temat".

A tymczasem kilka słów o debiucie książkowym (i to jakim!) Joanny Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby'ego Obeda. Nagroda Literacka "Nike" od czytelników w 2020 r. [1] to wysoko postawiona poprzeczka na starcie.

27 śmierci Toby'ego Obeda to książka szczera i brutalna. Autorka w żaden sposób nie oszczędza P.T. Czytelnikowi / Czytelniczce opisów przestępstw dokonywanych na dzieciach i młodzieży, pochodzących z rodzin Pierwszych Narodów, Inuitów i Metysów. Osoby o dużej wrażliwości albo tę książkę odłożą przed końcem, albo przeczytają na raty, albo mocno ją odchorują. 304 strony o przemocy i o transferze przemocy. "Robimy to, co nam robiono".

Opisana rzecz dzieje się w Kanadzie, kraju otwartym i tolerancyjnym, ojczyźnie Justina Trudeau. Kraju z wrażliwością społeczną posuniętą o lata świetlne dalej niż ta, do której przyzwyczailiśmy się na polskim podwórku. Wystarczy przytoczyć historie Hala Niedzvieckiego oraz Steve'a Ladurantaye'a [2] i kanadyjską dyskusję o "kulturowym zawłaszczaniu" [s. 121-124]. W Kanadzie sprawa wywołała ogromne zamieszanie -- w Polsce spotkałaby się co najwyżej z dużym niezrozumieniem oraz zarzutami "politycznej poprawności" za strony korwinów, czarnków i tym podobnych mordo iurisów.

Te czarne karty historii Kanady zapewne nie były zbyt dobrze znane wielu polskim Czytelnikom i Czytelniczkom, o ile ci (tak jak ja) niespecjalnie interesowali tym zakątkiem świata. Historii, która sięga aż do dzisiaj, na co wskazuje opisana sprawa ukrytych -- nawet przed samymi ofiarami -- akt z Cochrane [s. 289]. O tym walorze edukacyjnym napisał m.in. Piotr Łebek:

Zajęło mi prawie trzy lata, aby zrozumieć, dlaczego Katarzyna Wężyk, podczas Festiwalu Malta w Poznaniu i panelu dyskusyjnego pt. „Wielokulturowość – Utopia Czy Rzeczywistość”, tak emocjonalnie zareagowała na słowa znanego m.in. z historycznego już trójkowego „Raportu na temat świata” Dariusza Rosiaka. W trakcie dyskusji Pan redaktor pozwolił sobie nazwać rdzenną ludność Kanady - Indianami. Padły wtedy mocne słowa, a wręcz zarzuty o rasistowski język. Nie ukrywam, że moja ówczesna dziewczyna, a obecnie żona, próbowała mi wyjaśnić o co chodziło w całej sprawie, ale dopiero po przeczytaniu reportażu Joanny Gierak-Onoszko pt. „27 śmierci Toby’ego Obeda” zrozumiałem jaką tragedią przepełnione jest to słowo. [3]

Być może dzięki polskim korespondentom ukazanie się tej książki zostało dostrzeżone również w Kanadzie (mimo braku angielskiego przekładu, którego możliwość badali lub nadal badają wydawcy książki) [4]. Na stronie internetowej kanadyjskiej, publicznej telewizji Canadian Broadcasting Corporation (CBC), Katie Breen stwierdziła, że "najważniejsza książka non-fiction w Polsce" porusza kwestię Ocaleńców -- osób, które przeżyły pobyt w szkołach z internatem (residential school survivors), prowadzonych przez Kościół rzymskokatolicki i kościoły protestanckie [4] (Anglikańskiego Kościoła Kanady, Prezbiteriańskiego Kościoła Kanady, Zjednoczonego Kościoła Kanady). Ocaleńcy (chociaż wolę słowo "Ocaleni") byli ofiarami wszechwładzy duchownych i bezradności państwa. Książkę w tekście na stronie CBC Katie Breen trafnie nazwała uniwersalną historią grzechu i zbrodni, które nie doczekały się kary. Wiele z tytułów rozdziałów książki zostało nazwanych imionami i nazwiskami ofiar dokonywanych przez dekady przestępstw, co w kontekście odkłamywania historii i walki o pamięć ma wymiar symboliczny.

Uniwersalizm tych historii uderzył mnie najmocniej podczas czytania zapisu rozmowy w telewizji CBC z rzecznikiem archidiecezji Świętego Bonifacego w Winnipeg, księdzem Claude'em Blanchette'em (rozmowę przeprowadziła na początku lat 90. XX wieku, zmarła niedługo później dziennikarka Barbara Frum). Rozmowa była swego rodzaju komentarzem do przeprowadzonej niewiele czasu wcześniej rozmowy z Philem Fontaine'em, prawnikiem, który zaczął publicznie i głośno mówić o przypadkach molestowania dzieci i młodzieży w szkołach z internatem. Inny, odległy kraj, a to samo pi...lenie kościelnego urzędnika, które aż za dobrze znamy z Polski w 2020 r. Totalny mindfuck na tak wielu poziomach.

Cytowany fragment jest długi, ale nie mogłem sobie odmówić przytoczenia go w całości.

Ksiądz przyznaje, że plotki o tym, co działo się w katolickich szkołach z internatem, powtarzano od lat, jednak "większość ludzi dawno zostawiła ten bolesny bagaż za sobą".

- Ale to coś więcej niż tylko plotki. - Prowadząca się uśmiecha. - Kościół przesuwał księży pomiędzy parafiami, dokonywał niezrozumiałych, nagłych kadrowych zmian. Może należy nazwać to zacieraniem śladów?

- No cóż, dziś takie przypadki istotnie nazwalibyśmy zacieraniem śladów, ale wtedy Kościół uważał... Nie tyko on, o i całe społeczeństwo tamtych czasów... Otóż wtedy uważano, że tak właśnie należy postępować.

- Ale skoro teraz pan już o tym wie, a także prawdopodobnie wielu innych księży już o tym wie, to czy zamierzacie wszcząć w tej sprawie dochodzenie?

- Wiesz, Barbaro, publiczne dochodzenia z reguły mają cel polityczny. Nie jestem pewny, czy taki ruch przysłużyłby się drodze do uzdrowienia. Wolelibyśmy razem z władzami stworzyć dla tych cierpiących ludzi jakąś przestrzeń, w której zostaliby wysłuchani, w której mogliby podzielić się ważnymi dla siebie opowieściami.

- Rozumiem, że Kościół woli ciszę, ale wczoraj Phil Fontaine wzywał do wszczęcia publicznego dochodzenia w tej sprawie. Czy będziecie oponować?

Ksiądz tłumaczy, że teraz sprawa będzie procedowana na wyższych szczeblach w pałacu biskupim i wróci do zainteresowanych, czyli do "mister Fontaine'a". Ale dziennikarce telewizji publicznej to nie wystarcza.

- System szkół z internatem został zlikwidowany, od dawna nie istnieje. Ale co, jeśli nadal siedzicie na archiwum, które skrywa dziesiątki takich spraw? Czy pozwolicie im ujrzeć światło dzienne? Czy macie raczej nadzieję, że sprawa przycichnie? A może będziecie aktywnie aktywnie prowadzić dochodzenie i szukać kolejnych takich przypadków? - dopytuje.

- Wcale nie czekamy, aż przycichnie Uleczyć skrzywdzone osoby, pozwolić im na nowo stać się jednością - oto nasza największa nadzieja i największe pragnienie.

- Mówimy o ofiarach, a co robicie z tymi, których dotyczy oskarżenie? Z tymi, którzy nadal żyją i mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności?

- Tych ludzi należy otoczyć opieką terapeutyczną i systemem wsparcia, by chronić ich przed pewnego rodzaju tendencjami, skłonnościami ich osobowości. Czy powinni być oskarżeni, potępieni przez system sprawiedliwości? Cóż, okażemy im braterską miłość i braterskie zrozumienie. Spróbujemy pomóc im przetrwać ten trudny dla nich czas. Im ich bliskim, ich środowisku, które ich zna i miłuje. Im samym, a także ich ofiarom.

- Ojcze Blanchette, pytałam, czy będziecie sprawdzać, czy było więcej takich przypadków. Tak czy nie?

- Na tę chwilę arcybiskup nie wyraził intencji prowadzenia takich poszukiwań.

Ksiądz Blanchette doda jeszcze:

- Takie przypadki były czymś okropnym, ale na przeszłość należy patrzeć ze zrozumieniem. [s. 45-47]

Jest też więcej podobieństw. Rząd federalny w Kanadzie, zwalniający ze zobowiązań finansowych wobec Ocalonych Kościół katolicki [s. 110] brzmi aż nadto znajomo. Ten sam rząd, który teraz sam płaci za zbrodnie duchownych, przy jednoczesnym uchylaniu się głowy Kościoła rzymskokatolickiego (tak tak, tego "wspaniałego papieża Franciszka) od odpowiedzialności -- wzięcia na siebie ciężaru przeproszenia za zbrodnie duchownych na terenie Kanady. W czasie spotkania z Joanną Gierak-Onoszko, przeprowadzonego przez Martę Karbowiak w ramach XIV Festiwalu Puls Literatury w Łodzi, 9 grudnia 2020 r. padło również stwierdzenie przypisane Duke'owi Redbirdowi (z którym kontaktowała się wcześniej M. Karbowiak), że tak naprawdę nie ma żadnego pojednania -- to jest jedynie sprawnie przeprowadzona propaganda, głównie gesty i symbole, na które rząd kanadyjski nie szczędzi środków.

Książka mocna, nagroda publiczności zasłużona. Warto przeczytać.

Przypisy

[1] Nagrodę główną w 2020 r. zgarnął Radek Rak za powieść Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli.

[2] Ze Steve'a Ladurantaye'a w ogóle może być kawał niezłego parszywca -- nie tak dawno (zapewne musiał) zrezygnować z pracy ze względu na skargi swoich koleżanek na jego "nieodpowiednie zachowanie" (allegations of inappropriate behaviour). Zob. National Post, Canadian journalist Steve Ladurantaye resigns from Scottish broadcasting job after allegations of inappropriate behaviour, 29.10.2020.

[3] Piotr Łebek, Co za czasy, co za obyczajeW prawie, 28 września 2020. Swoją drogą --niereformowalna polska Wikipedia, do której z wielu względów już dawno straciłem serce, nadal radośnie o Indianach kanadyjskich, linkując do anglojęzycznego artykułu o Pierwszych Narodach (First Nations). Nie sądzę, że książka Joanny Gierak-Onoszko coś w tej sprawie zmieni, chociaż wolałbym się mylić.

[4'The most important non-fiction book in Poland' right now is about a Labrador residential school survivor. Zob. Katie Breen, 'The most important non-fiction book in Poland' right now is about a Labrador residential school survivor, CBC, 30.07.2019.

Książka

Joanna Gierak-Onoszko, 27 śmierci Toby'ego Obeda, wydanie I, wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2019. ISBN: 978-83-65970-34-3.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Beksińscy. Portret podwójny