Inny świat. Zapiski sowieckie

Inny świat. Zapiski sowieckie Gustawa Herlinga-Grudzińskiego to jeden moich licznych wyrzutów czytelniczego sumienia. Jedna z tych książek, które -- jak myślę -- wypada w życiu przeczytać, a która z roku na rok sukcesywnie mnie omijała. Wyrzut tym większy, że już dawno przeczytałem Archipelag GUŁag Aleksandra Sołżenicyna -- a w rodzimej literaturze okołosowieckiej takie braki...Przeczytać powinienem jeszcze Wspomnienia z domu umarłych (aka Zapiski z martwego domu) Fiodora Dostojewskiego, do których w Innym świecie nawiązuje Gustaw Herling-Grudziński. I z której autor zapożyczył tytuł.
Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzie niezwykli. [F. Dostojewski, Zapiski z martwego domu]
Setna rocznica urodzin autora, która przypadała 20 maja 2019 roku, wydała mi się wystarczająco silnym argumentem za tym, aby w końcu dojrzeć do lektury. Przeczytałem zatem już wiele miesięcy temu, ale jakoś nie było okazji i czasu, żeby usiąść i choć kilka słów napisać...

Po Archipelagu GUŁag -- w warstwie faktograficznej -- Inny świat Herlinga-Grudzińskiego nie powinien wywoływać dużego szoku poznawczego. Rzeczywistość sowieckich obozów pracy przymusowej w ZSRS, bardzo szczegółowo opisana w trzytomowym opus magnum Aleksandra Sołżenicyna, nie różni się znacznie od doświadczeń Gustawa Herlinga-Grudzińskiego -- bo i dlaczego by miała...? Różnicować w stosunkowo niewielkim stopniu będą z pewnością szczegóły związane z pochodzeniem Herlinga-Grudzińskiego, jednak w codziennej rzeczywistości katorżniczej pracy sowieckich obozów zacierały się wszelkie różnice związane z pochodzeniem uwięzionych więźniów. Byli wykańczani i mordowani w ten sam sposób. Sołżenicyn, w przeciwieństwie do Herlinga-Grudzińskiego, nie opisał także próby ucieczki z obozu.

Diametralna różnica w narracji obu autorów pojawia się w opisie głodówki protestacyjnej, którą w obozie zorganizował -- z grupą polskich współwięźniów -- Gustaw Herling-Grudziński. Głodówka była związana z zawartym 30 lipca 1941 r. układem Sikorski-Majski -- protokół dodatkowy do porozumienia miał zagwarantować "amnestię" dla obywateli polskich (m.in. więźniów politycznych i zesłańców pozbawionych wolności na terenie ZSRS w więzieniach i obozach GUŁagu). Protest głodowy w obozie pracy był jednak czymś, co nie mieściło się w "realiach Sołżenicyna". Głodówka stanowiła zaprzeczenie podstawowego prawa obozowego -- przeżycia za wszelką cenę.

Gustaw Herling-Grudziński, podobnie jak Aleksandr Sołżenicyn, nie potępia. Nie potrafił potępić nawet tego, kto był sprawcą jego cierpień. Sołżenicyn w Archipelagu GUŁag pisał:
Wszystko to napisałem nie w trybie nagany. W tej książce już ta zasada jest przyjęta i stosowana będzie do końca: wszystkich, którzy cierpieli, wszystkich wziętych w cęgi, wszystkich zmuszonych do okrutnego wyboru raczej trzeba żałować, nie potępiać. Najlepiej okazać im wyrozumiałość. [t. 2., cz. 3., s. 234]
Na stronicach tej grubej książki znaleźliście już wiele słów przebaczenia. I oto słyszę głosy sprzeciwu, pełne zdziwienia i oburzenia: musi być jakaś granica! Nie wszystkich przecież wolno wybaczyć! A ja też nie wszystkim przebaczam. Tylko tym, co leżą w prochu. Dopóty, dopóki stoi jak bożyszcze na szczytach i marszcząc władczo brwi, z całą obojętnością i butą łamie życie tysiącom ludzi - dajcie mi, proszę, kamień, i to jak najcięższy! Ano, weźmy się razem całą kupą za taran i strąćmy go z piedestału! Ale gdy tylko runął, gdy upadł i od zetknięcia z twardą ziemią pierwsza szczelinka otwarła się w jego zakrzepłej świadomości - precz z kamieniami! On sam już wraca do ludzkiej gromady. Nie zagradzajcie mu tej ścieżki, sam Bóg ją wyznaczył. [t. 3., cz. 6., s. 417] 
Ta "niechęć" do potępienia drugiego człowieka, który został postawiony w sytuacji skrajnej, którego udziałem staje się tak bardzo nieludzkie (?) doświadczenie graniczne, wydaje się być wspólną cechą dwóch autorów, których życie zostało naznaczone piekłem sowieckiego GUŁagu.
Przekonałem się wielokrotnie, że człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach, i uważam za upiorny nonsens naszych czasów próby sądzenia go według uczynków, jakich dopuścił się w warunkach nieludzkich - tak, jakby wodę można było mierzyć ogniem, a ziemię piekłem.
Znalazłem w Innym świecie Herlinga-Grudzińskiego jedno zdanie, które stało się dla mnie lekcją głębokiego zrozumienia ludzkiego doświadczenia. Trudne do przyswojenia mogą być jednak wnioski, jakie z tego doświadczenia płyną. To lekcja patrzenia na wydarzenia z historii ludzkości z innego punktu niż wygodna kanapa Internetowego Bojownika o Wolność i Niepodległość Umiłowanej Ojczyzny. Doświadczenie to z jednej strony napełnia autora "przerażeniem", z drugiej -- "uczuciem głębokiego wstydu". Nie wiem, czy te uczucia targały autorem jedynie w momencie "uświadomienia",ewentualnie zapisywania tej myśli na stronach Innego świata, czy też towarzyszyły mu za każdym razem, kiedy do tej myśli wracał. Nie odbiera jej to jednak nic z bezwzględności brutalnej rzeczywistości.

Wracam do tego fragmentu co roku, 17 września.
Myślę z przerażeniem i głębokim wstydem o Europie przedzielonej na pół Bugiem, w której po jednej stronie miliony niewolników sowieckich modliły się o wyzwolenie z rąk armii hitlerowskiej, a po drugiej miliony niedopalonych ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych pokładały ostatnią nadzieję w Armii Czerwonej.
Książka
Gustaw Herling-Grudziński: Inny świat. Zapiski sowieckie, wersja elektroniczna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej