Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców z Łodzi

Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców w Łodzi pod redakcją Moniki Kucner i Krystyny Radziszewskiej zakupiłem dobrze ponad rok temu w ramach "pakietu" zamawianego z Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego. Książka na półce swoje odleżała, ja zresztą też mam już tutaj opóźnienia we wpisach na temat przeczytanych książek -- także wszystko w niedoczasie. Wspaniale.
[Niedoczas] Jest to skrót wyrażenia „niedostatek czasu”, stworzony w latach 50. przez dziennikarza piszącego o szachach, niewystępujący w tekstach z zakresu literatury czy nauki i nieznany polszczyźnie potocznej. [1]
Bardzo się cieszyłem na tę książkę -- żyłem przekonaniem, że może ona ciekawie uzupełniać pewien istotny element narracji o mieście z trudnego dla niego okresu II wojny światowej, wraz z jej następstwami. Kto, co i dlaczego w czasie II wojny światowej -- to dobrze tutaj wiemy, dlatego w tym miejscu odsuwam kwestię oceny, uznając także prawo Niemców do posiadania własnej narracji z tego okresu. Autorki opracowania wyszły z podobnego założenia, pisząc
Zebrane tu opowieści, z reguły krótkie epizody, ukazują subiektywny wizerunek miasta, często nieobecny w dokumentach czy opracowaniach naukowych, które badacze powinni poddać krytycznej refleksji. [s. 9]
Wartością publikacji jest z pewnością fakt, że część zamieszczonych wspomnień łódzkich Niemców była tłumaczona z tekstów pisanych "na użytek niemiecki" (m.in. publikowanych w kolejnych wydaniach rocznika Landsmannschaft Weichsel-Warthe). Teksty Niemców dla Niemców -- zupełnie inna perspektywa.

Jak ogólne wrażenia? Średnio. Publikacja ciekawa, ale z pewnością nie obowiązkowa.

Pierwszy, najdłuższy tekst (wspomnienia Ericha von Luckwalda -- niemieckiego dyplomaty, urzędnika konsularnego i prawnika, konsula w Łodzi w latach 1926-1931 [2]) dawał nadzieję na naprawdę ciekawą lekturę. Wspomnienia Ericha von Luckwalda pisane są nie tylko z pozycji członka niemieckiej elity, bywalca tzw. środowiska, ale również osoby, której celem była ochrona niemieckiego interesu narodowego. Musiał on też -- z racji obowiązków służbowych -- wyjeżdżać na prowincję (głównym przyczynkiem do wyjazdów były inspekcje niemieckich cmentarzy wojennych), skąd pochodzi część jego obserwacji.

Refleksje Ericha von Luckwalda z jednej strony pokazują, jak daleko sięgała część z rozpowszechnianych wówczas w Łodzi mitów (m.in. o przewożeniu przez ludność żydowską nocą zwłok na cmentarz w dorożkach i ich grzebaniu w pozycji siedzącej -- s. 41), z drugiej zaś strony demaskują inne mity, którymi dzisiaj żyje część mieszkańców tego miasta (np. o zgodnej koegzystencji i powszechnej współpracy "czterech kultur"). Dla osób lepiej znających historię Łodzi to z pewnością żadna nowość, jednak -- jak się domyślam -- nadal część mieszkańców może być karmiona niemal idylliczną wizją przedwojennego, fabrycznego miasta.
Jednak w kontaktach z łódzkimi rodzinami należało przestrzegać dwóch rzeczy i obie ściśle rozgraniczać: nie każdy pasował tu bowiem do każdego. Po pierwsze linie podziału wyznaczały pieniądze, oddzielające bogatych od tych mniej bogatych, po drugie zaś poszczególne grupy narodowościowe, a więc Polacy, Niemcy i Żydzi, nie utrzymywały wzajemnych stosunków. Kontakty z Polakami chętnie nawiązywali jedynie właściciele najbogatszych niemieckich zakładów, mając na względzie zabezpieczenie swych olbrzymich fortun. Warstwa średnia niemieckich przemysłowców, których firmy także osiągały milionowe zyski, pielęgnowała więzi wyłącznie w kręgach niemieckich, podobnie jak nauczyciele, pastorzy, kupcy i rzemieślnicy niemieckiego pochodzenia. [s. 31]
Warty wspomnienia jest także wątek wybudowania dzisiejszego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Mikołaja Pirogowa na ul. Wólczańskiej 191/195. Jak się okazuje -- co być może dla części P.T. Czytelników i Czytelniczek nie będzie zaskoczeniem -- jego powstanie wiąże się z konfliktem wewnątrz wspólnoty przedwojennych łódzkich Niemców, który ogniskował się wokół osoby duchownego ewangelickiego Juliusza Bursche oraz sytuacji w ewangelickim Szpitalu (Domu) Miłosierdzia -- dzisiejszy Szpital MSW w Łodzi na ul. Północnej 42. Wspomnienia konsula von Luckwalda odsłaniają kulisy tej sprawy.
Powstał pomysł, by w duchu niezależności od wspomnianej wcześniej polityki Warszawy i tamtejszego zwierzchnika kościoła dra Bursche, wybudować w Łodzi nowy szpital ewangelicki. (...) Znając go [dra Bursche -- JG] można było oczekiwać, że któregoś dnia wymieni cały niemiecki personel na ludzi o niemieckich korzeniach, ale bezwzględnie propolskim nastawieniu, żeby w niedalekiej przyszłości szpital [Miłosierdzia -- JG], niczym dojrzały owoc, wpadł w ręce Polaków! [s. 41-42]
Niestety kolejne opowieści zamieszczone w publikacji (jest ich łącznie 11) nie przedstawiają już takiej wartości poznawczej. Nie chodzi w żadnym wypadku o ich długość (część z nich to zaledwie dwustronicowe, nigdzie wcześniej niepublikowane opisy, dostarczone redaktorkom wydania przez ich autorów i autorki). Z pewnością przedstawiają one z chwile dramatyczne i znaczące z punktu widzenia autorów oraz ich najbliższych, jednak z perspektywy polskiego czytelnika / polskiej czytelniczki Anno Domini 2017 mogą one nie być zbyt znaczące. Większość z nich w znikomym stopniu odnosi się też do samego miasta, które stało się jedynie delikatnie zarysowanym tłem dla prywatnych dramatów związanych z wojną, ucieczką itd.

Podsumowując: można, ale nie trzeba.

Źródła:
[1] Uniwerbizacja "niedoczas" na stronie Obcy język polski, wpis Macieja Malinowskiego z 28 maja 2014 r. (aktualizacja: 9 lipca 2016 r.).
[2] Z przypisu tłumaczki Małgorzaty Półroli: wspomnienia zostały opublikowane pierwotnie w ramach zbioru wspomnień Politisches Archiv Auswärtiges Amt, sygnatura Zb8/81-02/3394 63]. Konsulat niemiecki mieścił się na al. Kościuszki 85.

Książka:
Miasto w mojej pamięci. Powojenne wspomnienia Niemców z Łodzi, praca pod redakcją Moniki Kucner i Krystyny Radziszewskiej, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2014. Tłumaczenia z języka niemieckiego: Małgorzata Półrola. ISBN (wersji papierowej): 978-83-7969-534-8

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej