Religia, media, mitologia

Nieczęsto zdarza mi się przeczytać coś,czego przeczytanie będę później raczej odradzał niż do niego zachęcał. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz. Trafiło na książkę profesora Józefa Majewskiego.

Książkę nabyłem drogą kupna już dość dawno temu w warszawskim Dedalusie. Podzieliła los wielu innych książek, które najczęściej swoje muszą odleżeć zanim po nie sięgnę -- w końcu jednak się zebrałem. Temat wydaje się niezwykle interesujący (szczególnie obecnie). Indeks osób, obszerna bibliografia, przypisy -- są. Na dodatek publikacja wydana została przez słowo / obraz terytoria, czyli -- w moim prywatnym rankingu -- jedno z najlepszych polskich wydawnictw. Wszystko zapowiadało naprawdę ciekawą lekturę. Masz ci los!

Po pierwsze książka powinna w tytule nawiązywać do chrześcijaństwa (a może nawet katolicyzmu), nie zaś do religii. Także nie dajcie się zmylić. W niektórych momentach miałem wrażenie czytania nie naukowego opracowania, ale lektury religijnej.

Problem, który nas tutaj szczególnie interesuje, wiąże się z pytaniem: czy charyzmaty mają charakter wyłącznie wewnątrzkościelny czy też mogą przekraczać granice Kościoła, w tym sensie, że mogą być życiowymi powołaniami chrześcijan realizujących się w świecie? (...) Charyzmaty - życiowo-zawodowe powołania darowane przez Ducha Świętego - nie muszą mieć wyłącznie charakteru kościelnego, mogą być również czysto światowe. Nie oznacza to wcale, że nie mają one związku z Kościołem. Przeciwnie - charyzmat światowy ze swej istoty jest kościelny, gdyż w jakimś sensie zawsze jest dla dobra Kościoła. To, co nie służy dobru Kościoła, zwyczajnie nie może być charyzmatem. [s. 100]

Po drugie w książce nie czułem tego, co by ją spajało. Miałem wrażenie obcowania z dość swobodnym potokiem myśli (nie mylić ze stream of consciousness), które w którymś momencie dochodziły do tego, co powinno być sednem danego rozdziału. Dla przykładu: w rozdziale czwartym Ponowne zaczarowanie świata. Mitologiczna funkcja mediów od strony 73 do 87 brnąłem przez rozważania na temat tabloidów / tabloidyzacji mediów, żeby dopiero na stronie 88 dotrzeć do kwestii teorii odczarowania świata Maxa Webera, która -- jak na mój gust -- powinna stanowić punkt wyjścia oraz oś całości rozdziału.

Momentami pojawiają się też naprawdę dziwne teorie autora bez jakiegokolwiek (dodatkowego) komentarza, powodujące bezwarunkowy odruch wtf?! (który pogłębia się po uświadomieniu sobie profesorskiego tytułu naukowego autora).

Kościół na najgłębszym poziomie żyje tym, co niewidzialne i duchowe, media zaś tym, co widzialne i zjawiskowe, sensacyjne. Kościół ma strukturę hierarchiczną, tymczasem medialnym kryterium oceny działalności wszystkich instytucji jest demokratyczność... Ergo: media informacyjne - z natury rzeczy - nie są w stanie przekazywać pełnej prawdy o Kościele (religii), a nawet są skazane na jej zniekształcanie. [s. 32]
Po pierwsza - naiwnością jest sądzić, że media-narzędzia/urządzenia techniczne są aksjologicznie neutralne czy "dobroduszne". Każde medium-narzędzie, można by tak rzec, jeszcze przed jego użyciem służy albo dobrej, albo złej sprawie. Tertium non datur. Dominujące dziś media wizualne czy audio-wizualne (z akcentem na drugą część) mają taką naturę, że mogą służyć tylko złej sprawie. [s. 57]
Jeśli medium technologiczne ma naturę wizualną lub z przewagą visio, to z góry wiadomo, że medialny dyskurs religijny źle służy religii, można jedynie badać rozmiary zniszczenia [s. 64]
 W książce znajdziemy też co najmniej kilka niezwykłych odkryć...

Media informują o wydarzeniach/sprawach religijnych, bo ich widzowie / czytelnicy / słuchacze należą do konkretnych religii instytucjonalnych, bardziej lub mniej zażyle identyfikują się z jakąś religią albo, nie należąc do żadnej religii, przyjmują istnienie lub nie odrzucają istnienia (różnie rozumianej) Rzeczywistości Transcendentnej: Boga, Absolutu, Ducha, Mocy, Nadprzyrodzoności itp. [s. 15]
Wyliczanki, która następuje zaraz po tym cytacie (str. 15-16) nawet nie mam ochoty ani czytać, ani tym bardziej komentować.

Jedyny rozdział naprawdę warty uwagi i polecenia to ten dotyczący pamiętnego wykładu Benedykta XVI w Ratyzbonie (warto dodać, że jest to przedostatni rozdział...). Autor w ciekawy sposób pokazał zarówno kwestię samego wykładu, jak i jego przedstawienia (wykorzystania?) przez media, reakcję zainteresowanych stron (przedstawicieli wspólnot chrześcijan i muzułmanów) oraz skutki [1]. Lekturę tej części potraktowałem jako swego rodzaju nagrodę za to, że książka po pierwszych kilkunastu stronach nie wylądowała na półce.

Kolejny (ostatni już) rozdział "Religia w mediach", w którym autor wnikliwie pochylił się nad smutnym losem współczesnej teologii katolickiej -- w tym niedocenianym w kościele katolickim środowiskiem świeckich teologów (do których zresztą sam należy) -- przywrócił rzeczom ich właściwe miejsce. Dwa wciągające rozdziały w jednej książce? To byłaby rozpusta.

Ostatnia sprawa, która wydała mi się na tyle ciekawa, aby o niej wspomnieć -- autor, mimo swoich konserwatywnych poglądów, w dość konsekwentny sposób używa zwrotu teolodzy / teolożki. Od razu widać, że zbrodnicza ideologia gender długo zdobywała kolejne przyczółki, by ostatecznie zaatakować i stać się słowem 2013 roku [2].

Na plus dla autora konsekwentne używanie zwrotu teologowie i teolożki. Gender się zakradał/

Źródło:
[1] Jednakowe słowo dla nas i dla was, czyli list 138 uczonych i zwierzchników muzułmańskich do przywódców chrześcijaństwa -- który w 2008 roku próbowało spopularyzować czasopismo Więzi --  to dziś już praktycznie zapomniany dokument. Z całością polskiego tłumaczenia listu można zapoznać się tutaj (.pdf). W internecie jest też anglojęzyczna strona przedsięwzięcia.
[2] "Gender" słowem roku 2013!, Focus.pl, 8 stycznia 2014 [dostęp: 10.02.2016]

Książka:
Józef Majewski, Religia, media, mitologia, wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Gdańsk 2010; ISBN: 978-83-7453-961-6.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej