W imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie

Nieczęsto zdarza mi się wracać do przeczytanych książek (w sensie -- czytać je ponownie od deski do deski). Nie to, że nie warto -- po prostu odzywa mi się wtedy w głowie chochlik z listą książek, które nadal czekają na swoją kolej. Z tą publikacją jest inaczej. Kiedy tylko zobaczyłem ją na półce w krakowskim Dedalusie nie miałem wątpliwości, że jest to jedna z tych książek, które muszą znaleźć się na mojej półce (tym bardziej, że jak przystało na Dedalusa cena była niezwykle korzystna).

"W imię Boga" Karen Armstrong to naładowana przystępnie przedstawioną wiedzą publikacja, w której autorka prowadzi czytelnika przez historię judaizmu, chrześcijaństwa i islamu od końca XV do czasów współczesnych (cenzusem czasowym jest rok 1999 -- książka została wydana w roku 2000). Na przykładzie ruchów protestanckich w Stanach Zjednoczonych, sunnickiego Egiptu, szyickiej Persji (Iranu) oraz diaspory żydowskiej (i późniejszego państwa Izrael) K.Armstrong pokazuje, jak w wielu punktach zbieżna jest ze sobą ścieżka kształtowania się religijnych ruchów fundamentalistycznych.
(...) teologia nienawiści często pojawia się w odpowiedzi na osaczającą ludzi nowoczesną cywilizację. [s. 125] 
(...) fundamentalistyczne ruchy religijne i ideologie wyrastają z głębokiego lęku. [s. 520]
Ruchy fundamentalistyczne -- zdaniem autorki -- są często odpowiedzią na gwałtownie zachodzące zmiany, w których część społeczeństwa nie potrafi się odnaleźć. Zagubienie to wynikać ma ze stale rosnącej roli logosu, który -- paradoksalnie -- coraz mocniej przenika do (niegdyś odrębnej) sfery mythos. Z  tego charakterystycznego dla ery nowoczesnej połączenia mają rodzić się takie zjawiska jak Wyższa Krytyka, kreacjonizm, syjonizm religijny czy koncepcja walejat-e fakih. Autorka wskazuje także na to, że część z tych zmian (szczególnie w krajach bliskowschodnich) była powierzchowna oraz narzucana siłą.
Wydany przez Rezę dekret o ujednoliceniu ubiorów (1928) ukazuje zarówno powierzchowność procesu unowocześniania, jak i towarzyszącą mu przemoc. (...) Mężczyźni szczególnie nie lubili nosić zachodnich kapeluszy z szerokimi rondami, ponieważ utrudniały im one wykonywanie rytualnych pokłonów podczas modlitwy. (...) Żołnierze szacha na ulicach zrywali kobietom bagnetami zasłony i darli je na strzępy. (...) Nic zatem dziwnego, że Irańczycy zaczęli obawiać się sekularyzacji i uznali, że przyniesie ona zgubne skutki i że zamiast wyzwolić życie religijne od czynnika przymusu, jak stało się na Zachodzie, doprowadzi ona do zagłady islamu. [s. 327]
W Europie religię coraz częściej łączono z panującymi elitami i zwykli ludzie zwracali się ku konkurującym z religią ideologiom, natomiast w Ameryce [gdzie władza wyrosła z nurtu oświeceniowego - JG] protestanci umożliwili wyrażanie protestu przeciwko władzy w ramach światopoglądu religijnego. [s. 141]
Karen Armstrong -- co jest ogromnym walorem jej książki -- wyraźnie osadza kwestie fundamentalizmu religijnego w kontekście uwarunkowań społeczno-polityczno-historycznych. Chronologicznie (wspólnie, w ramach jednej z dwóch części i danego rozdziału) omawia wszystkie cztery nurty religijne, co pozwala łatwo porównać sytuację w poszczególnych obszarach świata oraz związane z nią prądy religijno-filozoficzne i ich przedstawicieli.
Oświeceniowi myśliciele, wbrew deklaracjom o tolerancji, do Żydów odnosili się z pogardą. Wolter (1694-1778) w swoim Dictionnaire philosophique (1756) nazywał ich "całkowicie ciemnym narodem". (...) Baron d'Holbach (1723-1789), jeden z pierwszych w Europie jawnych ateistów, nazywał Żydów "nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego". Zarówno Kant, jak i Hegel uważali judaizm za religię służalczą, nikczemną i całkowicie sprzeczną z racjonalizmem, natomiast Karol Marks, sam żydowskiego pochodzenia, utrzymywał, że Żydzi są odpowiedzialni za powstanie kapitalizmu, który jego zdaniem był źródłem wszystkich nieszczęść świata. [s. 148] 
Na koniec pozostaje mi polecić (ku refleksji) ciekawy tekst Piotra Pazińskiego -- redaktora naczelnego miesięcznika "Midrasz" -- opublikowany krótko po ukazaniu się polskiego tłumaczenia książki Karen Armstrong "W imię Boga, Armstrong, Karen (maj 2005 roku).
Czy nowoczesność zapełniła pustkę po religii, a nawet szerzej: po świadomości mitycznej? Okazuje się, że nie - wypychając religię z miejsca, w którym ta niepodzielnie panowała od zarania ludzkości, nowoczesność nie zaspokoiła pragnień tych wszystkich, którzy postanowili nie być nowoczesnymi. Więcej nawet, zradykalizowała ich potrzeby, sprawiając, że tym głośniej domagają się powrotu do czasów przednowoczesnych, albo takiego nagięcia nowoczesności, które umożliwiłoby jej współistnienie z religią. [1]
Ta książka to 523 strony wiedzy i intelektualnej rozrywki.
Zdecydowanie polecam.

Przypisy:
[1] Piotr Paziński: W imię Boga, Armstrong, Karen, wyborcza.pl, 9 maja 2005 r.

Książka:
Karen ArmstrongW imię Boga. Fundamentalizm w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie (ang. The Battle for God. Fundamentalism in Judaism, Christianity and Islam), przełożyła Joanna Kolczyńska, wydawnictwo W.A.B., wydanie I, Warszawa 2005; ISBN 83-7414-063-1.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej