Alicja w Krainie Czarów

Niektóre książki na półce dojrzewają długo, czekając na dobrą okazję lub sprzyjający im czas. Nie inaczej było z "Alicją w Krainie Czarów" Lewisa Carrolla, którą bardzo dawno temu przygarnąłem w Cetusie na Piotrkowskiej 82. Paradoksalnie nie przyciągnęła mnie do niej pewność, ale wyobraźnia. Chciałem spróbować tej klasyki majaczeń sennych, książki ukrywającej pod płaszczykiem niewinnej opowieści psychodeliczne wizje alternatywnej rzeczywistości, literackiej zabawy poprzedzającej Psa Andaluzyjskiego czy Głowę do wycierania. Z filmami było całkiem nieźle, książka niestety nie zagrała.

Albo wyrosłem z magii, albo ona wyrosła ze mnie. Inaczej być nie może.

Ewentualnie może być to jeszcze kwestia tłumaczenia i kodów kulturowych. Nie, żeby tłumaczenie było złe -- wręcz przeciwnie. Moje wydanie (wydrukowane w Jugosławii, mniej więcej na rok przed początkiem jej rozpadu) tłumaczył Robert Stiller, którego miałem okazję "poznać" pod koniec 2013 roku przy okazji książki "Diabeł i Żydzi" (nieco więcej o nim -- wraz z odnośnikami -- w tym właśnie wpisie). Cóż, z pewnością jest to nietuzinkowa postać z bardzo ciętym językiem.

Także tak -- tłumaczenie jest naprawdę niezłe (mam to szczęście mieć podwójną, polsko-angielską wersję językową). "Alicję" -- mimo niezłego tłumaczenia -- znacznie ciekawiej czyta się jednak w oryginale, kiedy poza zabawą językową, piękną XIX-wieczną angielszczyzną miałem też "oryginalne" parodie brytyjskich wierszyków (część z tych rzeczy trudno byłoby wyłapać bez niezwykle pomocnych przypisów tłumacza, które dały mi sporo frajdy w czasie lektury).

W ramach ilustracji do wydania z 1990 roku wykorzystano rysunki Johna Tenniela -- te same, które były wykorzystywane do oryginalnego wydania Alice's Adventures in Wonderland (ilustracje Tanniela do zobaczenia oraz pobrania są tutaj). Pod względem oprawy graficznej większą frajdę sprawiłoby mi już chyba tylko wydanie ilustrowane przez Salvadora Dalego z 1969 r. (próbkę tych ilustracji można zobaczyć tutaj).

Pozostaje mi jeszcze skosztować "Alicji" w wydaniu Tima Burtona (2010) -- ze względu na Johnnego Deppa i Helenę Bonham Carter pozycja obowiązkowa. Chociaż -- biorąc pod uwagę godzinę -- może bardziej odpowiednia byłaby adaptacja Buda Townsenda (1976) z pruderyjną bibliotekarką...?

Na koniec cytat, gdyż wciąż żadnego nie ma. Z uwagi na to, że wszyscy gremialnie cytują rozmowę Alicji z najsympatyczniejszym bohaterem, Kotem z Cheshire (na co zwraca uwagę także tłumacz w stosownym przypisie), ja zacytuję tłumacza.

A czym jest naprawdę Wonderland? Czarów u Lewisa Carrolla nie ma prawie zupełnie! Jest to raczej kraina dziwów i budząca zdumienie, poczucie niepewności faktów i wydarzeń, skłaniająca do zastanowienia. Leży ona pod powierzchnią faktów, pod mylącą i na pozór tylko niewzruszoną rzeczywistością, a nie fizycznie w głębi ziemi. 
[fragment wstępu Roberta Stillera, s. 15]

Książka:
Lewis Carroll, Przygody Alicji w Krainie Czarów (ang. Alice's Adventures in Wonderland) w przekładzie Roberta Stillera, wydawnictwo LETTREX, Warszawa 1990; ISBN 83-85201-01-7.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nadzorować i karać. Narodziny więzienia

Archipelag GUŁag

Opowieść podręcznej