Igrzyska Olimpijskie w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen
     Zacznę od wysokiego C , graniczącego z tzw. " nadużyciem semantycznym " -- ciekawie czytało się pracę Guy'a Waltersa  o berlińskich igrzyskach olimpijskich  z 1936 w kontekście kończącego się dzisiaj brazylijskiego "mundialu" . Nie, nie chcę porównywać nikogo do Hitlera ( reductio ad Hitlerum ), czym -- zgodnie ze świętym prawem Godwina  -- odebrałbym wielu już w pierwszym zdaniu chęć do dalszej lektury.     Na przykładzie letnich igrzysk olimpijskich z 1936 -- co, moim zdaniem doskonale wykazuje w autor -- widać jak na dłoni, że sport nigdy nie był "bytem autonomicznym". To, co oglądamy w czasie zawodów na stadionie -- czy to olimpijskim, czy piłkarskim -- to jedynie mały wycinek rzeczywistości, spektakl grany na oczach świata. Za kurtyną tego przedstawienia dzieją się zaś rzeczy, o których tzw. "świat" ( vel  "światowa opinia publiczna") najchętniej by zapomniał(-a).     Tak dzieje się  w przypadku tegorocznych Mistrzostw Świ...